-Harry
– spytałam – Powiedz mi, dlaczego?
-Sassy… Ja przepraszam. Nie chciałem, żeby tak wyszło – powiedział.
-To może mi to wytłumaczysz? Bo ty wiesz jak ja się czułam? Przez pół roku było wszystko ok. Pisałeś, dzwoniłeś. A potem co? Myślisz, że ja nie mam uczuć? Myślisz, że jakakolwiek noc po tym zdarzeniu była nieprzepłakana? Ja cię uważałam za przyjaciela. Najlepszego. A ty mnie tak potraktowałeś. Co ty sobie wyobrażasz? Że zwykłym ‘przepraszam’ wszystko załatwisz? Że ja ci się w ramiona kurwa rzucę? Że ja to wszystko zapomnę? Otóż się myliłeś! Ja zresztą też!! Myślałam, że ja tu przyjadę to będzie wszystko ok. Ale się najwidoczniej przeliczyłam. Wiesz co ci powiem? Jesteś idiotą! Nienawidzę cię! Nienawidzę cię Styles! – krzyknęłam i wybiegłam z pomieszczenia.
Słyszałam, że Harry mnie woła, ale ja biegłam. Styles biegł za mną, ale ja byłam szybsza. Przez łzy zobaczyłam damską toaletę. Natychmiast do niej wbiegłam. Weszłam do jednej z kabin i zamknęłam się od środka. Oparłam się o drzwi i osunęłam się po nich powoli na dół, chowając twarz w dłoniach. Łzy leciały mi po twarzy.
Co ja sobie głupia myślałam? Że będzie w porządku? Właściwie to nie wiem. Reakcja była spontaniczna. Wygarnęłam mu wszystko co o nim myślałam. I dobrze. Długo na to czekałam. W zasadzie to nie wiem, czemu tu przyjechałam. I ja głupia jestem w ogóle. Przecież niezależnie jakby on zareagował, to i tak moja reakcja byłaby taka sama. Ciekawe jakie będzie miał wytłumaczenie. A może sobie odpuści? Bo po co się tłumaczyć przed taką jak ja? Niby kim ja jestem? Zwykłą dziewczyną, niezbyt bogatą. Szaloną. A on? Sławny na cały świat, pływa w pieniądzach. Dziewczyny na całym świecie go kochają. Więc po co mu ja? Po co?
Po takich rozmyślaniach byłam pewna, że nie przyjdzie do mnie i się nie wytłumaczy. Więc jakie było moje zdziwienie, gdy nagle w łazience usłyszałam ciche kroki i nawoływania:
-Sassy? Wiem, że tu jesteś! Proszę wyjdź. Ja chcę ci to wytłumaczyć. To wcale nie jest tak jak myślisz. Proszę, wysłuchaj mnie tylko, a potem możesz zrobić co chcesz. Tylko proszę, zanim mnie do końca znienawidzisz, to mnie wysłuchaj. Sassy?
- Dobrze, więc czekam na tłumaczenie – powiedziałam cicho i wyszłam z kabiny. Zobaczyłam Harry’ego, który natychmiast do mnie podbiegł i chciał mnie przytulić, ale ja go odepchnęłam. – Słucham – powiedziałam chłodno. Harry zrobił smutną minę, ale zaczął mówić.
-Po tym jak wyjechałaś, moja matka zaczęła zabraniać mi spotykania się z tobą. Uważała, że nie jesteś odpowiednim towarzystwem dla mnie. Powiedziała, że ty jesteś rozbitej rodziny, a takie dzieci są nienormalne i są niebezpieczne. Ale ja ciągle utrzymywałem z tobą kontakt mimo tych wszystkich szlabanów, jakie nakładała na mnie mama, gdy przyłapała mnie na kontaktowaniu się z tobą. Aż w końcu pewnego dnia zablokowała mi w telefonie twój numer. Nie wiedziałem o tym. Niby miałem do ciebie numer i dzwoniłem, ale zawsze włączała się poczta głosowa. A ty nie oddzwaniałaś. Nie odpisywałaś na smsy. A ty po prostu o tym nie wiedziałaś. Po jakimś czasie mama powiedziała, że t-t-ty nie ży-y-yjesz – łzy popłynęły mu po policzku. – Nie chciałem w to wierzyć. Ale matka mówiła mi ciągle, że umarłaś od nadmiaru alkoholu i narkotyków. Wydawało mi się to niemożliwe. Ale ty nie odpisywałaś, nie odbierałaś. W końcu uwierzyłem. I wtedy zaczął się okres rozpaczy w moim życiu. Siedziałem u siebie w pokoju, nie odzywałem się do nikogo. Nie chciałem z nikim rozmawiać. Któregoś dnia postanowiłem, że pójdę do X Factora. Zawsze mi powtarzałaś, że z takim głosem to ja będę światową sławą. Więc poszedłem tam. Dla ciebie. Chciałem to zrobić właśnie dla ciebie. Nie dla siebie, czy mamy. A kiedy mi się udało osiągnąć karierę, cały czas myślałem o tobie. Dziękowałem ci każdego dnia. Bo gdyby nie ty, nie miałbym takiego życia. Nie poznałbym tej 4 wariatów. Nie byłbym sławny.
A potem, pół roku temu, mama powiedziała mi prawdę. Powiedziała, że strasznie pokłóciła się z twoją mamą i nie chciała, żeby dzieci też miały jakikolwiek ze sobą kontakt. Nie rozumiałem jej. Dlaczego niby to zrobiła? Od tamtej pory nie odzywam się do niej. I jest mi z tym dobrze. A ty… Ciebie szukałem cały czas. Ale nie wiedziałem gdzie ty właściwie mieszkasz. Nie znałem twojego numeru. Nie wiedziałem o tobie nic. Powoli traciłem nadzieję, aż tu nagle pojawiłaś się na koncercie. Byłem taki szczęśliwy jak cię zobaczyłem. Nie mogłem w to uwierzyć. Przepraszam. Proszę, wybacz mi. – spojrzał na mnie załzawionymi oczami. Wiedziałam, że mówi prawdę. Mimo upływu lat nadal wiedziałam kiedy kłamie. Teraz nie kłamał.
-Ja ci wybaczam. Teraz wiem, że tobie też nie było łatwo. A ja cię przepraszam, że tak szybko cię osądziłam – przytuliłam go do siebie z całej siły. – Ale obiecaj mi, że już mnie nie zostawisz.
-Obiecuję. – szepnął w moje włosy. – Nawet nie wiesz jak za tobą tęskniłem. – ścisnął mnie mocniej.
- A teraz chodź do reszty. Dziewczyny się pewnie o mnie martwią. – powiedziałam z uśmiechem odrywając się od niego – Tylko poczekaj chwilkę, bo muszę się ogarnąć. Pewnie wyglądam jak straszydło – powiedziałam śmiejąc się.
- No troszkę –zaśmiał się a ja dźgnęła go palcem w brzuch. Spojrzałam na ścianę. Zobaczyłam obraz. A był to bardzo fajny obraz. Przedstawiał 3 białe kamienie ułożone na sobie, a w tle widniała plaża. Zaczęłam się przeraźliwie śmiać. Harry spojrzał na mnie zdezorientowany. Ja, krztusząc się ze śmiechu wskazałam mu palcem obraz.
-Zobacz jaki ładny stosik – powiedziałam. I już po chwili oboje tarzaliśmy się po podłodze ze śmiechu. (Jak ktoś nie wie o co chodzi, to proszę to obejrzeć na youtube Niekrytego Krytyka Dobranocny Ogród)
-No dobra. Harry, ogar – powiedziałam już troszkę uspokojona. Podeszłam do umywalki i spojrzałam w lustro. Fu! Rozmazany makijaż, włosy sterczące na wszystkie strony. Szybko obmyłam twarz wodą i obróciłam się w stronę Harry’ego.
-Eeeej?? – zapytałam. Ten spojrzał na mnie pytająco. Uniosłam ręce i strzepnęłam wodę ze swoich dłoni prosto na twarz Harry’ego.
- Ej! To nie fair! – dopadł mnie i zaczął łaskotać. W końcu uspokoiliśmy się i mogłam w spokoju dokończyć przerwaną czynność, a mianowicie ogarnianie się. Więc znowu podeszłam do lustra i wyciągnęłam z torebki szczotkę do włosów. Uczesałam swoje czerwone kudły. Przemalowałam je niedawno, jakiś tydzień temu. I podoba mi się. No więc rozczesałam się i wyjęłam z torebki tusz do rzęs. Użyłam go, nałożyłam jeszcze małe poprawki i byłam gotowa do pokazania się ludziom. Spojrzałam na Harry’ego. Ten znudzony siedział na kanapie i czytał jakąś gazetę. Tak, w tej łazience była kanapa.
- Chodź. Już jestem gotowa – powiedziałam.
- No w końcu. Ile mogę czekać. – uśmiechnął się.
-Oj nie marudź. Dziewczyna musi ładnie wyglądać – zaśmiałam się.
-Ty i tak ładnie wyglądasz – wyszczerzył się do mnie.
- Weź nie żartuj. No ale chodź już.
Wyszliśmy z łazienki i udaliśmy się do pomieszczenia, w którym przebywała reszta.
-Sassy… Ja przepraszam. Nie chciałem, żeby tak wyszło – powiedział.
-To może mi to wytłumaczysz? Bo ty wiesz jak ja się czułam? Przez pół roku było wszystko ok. Pisałeś, dzwoniłeś. A potem co? Myślisz, że ja nie mam uczuć? Myślisz, że jakakolwiek noc po tym zdarzeniu była nieprzepłakana? Ja cię uważałam za przyjaciela. Najlepszego. A ty mnie tak potraktowałeś. Co ty sobie wyobrażasz? Że zwykłym ‘przepraszam’ wszystko załatwisz? Że ja ci się w ramiona kurwa rzucę? Że ja to wszystko zapomnę? Otóż się myliłeś! Ja zresztą też!! Myślałam, że ja tu przyjadę to będzie wszystko ok. Ale się najwidoczniej przeliczyłam. Wiesz co ci powiem? Jesteś idiotą! Nienawidzę cię! Nienawidzę cię Styles! – krzyknęłam i wybiegłam z pomieszczenia.
Słyszałam, że Harry mnie woła, ale ja biegłam. Styles biegł za mną, ale ja byłam szybsza. Przez łzy zobaczyłam damską toaletę. Natychmiast do niej wbiegłam. Weszłam do jednej z kabin i zamknęłam się od środka. Oparłam się o drzwi i osunęłam się po nich powoli na dół, chowając twarz w dłoniach. Łzy leciały mi po twarzy.
Co ja sobie głupia myślałam? Że będzie w porządku? Właściwie to nie wiem. Reakcja była spontaniczna. Wygarnęłam mu wszystko co o nim myślałam. I dobrze. Długo na to czekałam. W zasadzie to nie wiem, czemu tu przyjechałam. I ja głupia jestem w ogóle. Przecież niezależnie jakby on zareagował, to i tak moja reakcja byłaby taka sama. Ciekawe jakie będzie miał wytłumaczenie. A może sobie odpuści? Bo po co się tłumaczyć przed taką jak ja? Niby kim ja jestem? Zwykłą dziewczyną, niezbyt bogatą. Szaloną. A on? Sławny na cały świat, pływa w pieniądzach. Dziewczyny na całym świecie go kochają. Więc po co mu ja? Po co?
Po takich rozmyślaniach byłam pewna, że nie przyjdzie do mnie i się nie wytłumaczy. Więc jakie było moje zdziwienie, gdy nagle w łazience usłyszałam ciche kroki i nawoływania:
-Sassy? Wiem, że tu jesteś! Proszę wyjdź. Ja chcę ci to wytłumaczyć. To wcale nie jest tak jak myślisz. Proszę, wysłuchaj mnie tylko, a potem możesz zrobić co chcesz. Tylko proszę, zanim mnie do końca znienawidzisz, to mnie wysłuchaj. Sassy?
- Dobrze, więc czekam na tłumaczenie – powiedziałam cicho i wyszłam z kabiny. Zobaczyłam Harry’ego, który natychmiast do mnie podbiegł i chciał mnie przytulić, ale ja go odepchnęłam. – Słucham – powiedziałam chłodno. Harry zrobił smutną minę, ale zaczął mówić.
-Po tym jak wyjechałaś, moja matka zaczęła zabraniać mi spotykania się z tobą. Uważała, że nie jesteś odpowiednim towarzystwem dla mnie. Powiedziała, że ty jesteś rozbitej rodziny, a takie dzieci są nienormalne i są niebezpieczne. Ale ja ciągle utrzymywałem z tobą kontakt mimo tych wszystkich szlabanów, jakie nakładała na mnie mama, gdy przyłapała mnie na kontaktowaniu się z tobą. Aż w końcu pewnego dnia zablokowała mi w telefonie twój numer. Nie wiedziałem o tym. Niby miałem do ciebie numer i dzwoniłem, ale zawsze włączała się poczta głosowa. A ty nie oddzwaniałaś. Nie odpisywałaś na smsy. A ty po prostu o tym nie wiedziałaś. Po jakimś czasie mama powiedziała, że t-t-ty nie ży-y-yjesz – łzy popłynęły mu po policzku. – Nie chciałem w to wierzyć. Ale matka mówiła mi ciągle, że umarłaś od nadmiaru alkoholu i narkotyków. Wydawało mi się to niemożliwe. Ale ty nie odpisywałaś, nie odbierałaś. W końcu uwierzyłem. I wtedy zaczął się okres rozpaczy w moim życiu. Siedziałem u siebie w pokoju, nie odzywałem się do nikogo. Nie chciałem z nikim rozmawiać. Któregoś dnia postanowiłem, że pójdę do X Factora. Zawsze mi powtarzałaś, że z takim głosem to ja będę światową sławą. Więc poszedłem tam. Dla ciebie. Chciałem to zrobić właśnie dla ciebie. Nie dla siebie, czy mamy. A kiedy mi się udało osiągnąć karierę, cały czas myślałem o tobie. Dziękowałem ci każdego dnia. Bo gdyby nie ty, nie miałbym takiego życia. Nie poznałbym tej 4 wariatów. Nie byłbym sławny.
A potem, pół roku temu, mama powiedziała mi prawdę. Powiedziała, że strasznie pokłóciła się z twoją mamą i nie chciała, żeby dzieci też miały jakikolwiek ze sobą kontakt. Nie rozumiałem jej. Dlaczego niby to zrobiła? Od tamtej pory nie odzywam się do niej. I jest mi z tym dobrze. A ty… Ciebie szukałem cały czas. Ale nie wiedziałem gdzie ty właściwie mieszkasz. Nie znałem twojego numeru. Nie wiedziałem o tobie nic. Powoli traciłem nadzieję, aż tu nagle pojawiłaś się na koncercie. Byłem taki szczęśliwy jak cię zobaczyłem. Nie mogłem w to uwierzyć. Przepraszam. Proszę, wybacz mi. – spojrzał na mnie załzawionymi oczami. Wiedziałam, że mówi prawdę. Mimo upływu lat nadal wiedziałam kiedy kłamie. Teraz nie kłamał.
-Ja ci wybaczam. Teraz wiem, że tobie też nie było łatwo. A ja cię przepraszam, że tak szybko cię osądziłam – przytuliłam go do siebie z całej siły. – Ale obiecaj mi, że już mnie nie zostawisz.
-Obiecuję. – szepnął w moje włosy. – Nawet nie wiesz jak za tobą tęskniłem. – ścisnął mnie mocniej.
- A teraz chodź do reszty. Dziewczyny się pewnie o mnie martwią. – powiedziałam z uśmiechem odrywając się od niego – Tylko poczekaj chwilkę, bo muszę się ogarnąć. Pewnie wyglądam jak straszydło – powiedziałam śmiejąc się.
- No troszkę –zaśmiał się a ja dźgnęła go palcem w brzuch. Spojrzałam na ścianę. Zobaczyłam obraz. A był to bardzo fajny obraz. Przedstawiał 3 białe kamienie ułożone na sobie, a w tle widniała plaża. Zaczęłam się przeraźliwie śmiać. Harry spojrzał na mnie zdezorientowany. Ja, krztusząc się ze śmiechu wskazałam mu palcem obraz.
-Zobacz jaki ładny stosik – powiedziałam. I już po chwili oboje tarzaliśmy się po podłodze ze śmiechu. (Jak ktoś nie wie o co chodzi, to proszę to obejrzeć na youtube Niekrytego Krytyka Dobranocny Ogród)
-No dobra. Harry, ogar – powiedziałam już troszkę uspokojona. Podeszłam do umywalki i spojrzałam w lustro. Fu! Rozmazany makijaż, włosy sterczące na wszystkie strony. Szybko obmyłam twarz wodą i obróciłam się w stronę Harry’ego.
-Eeeej?? – zapytałam. Ten spojrzał na mnie pytająco. Uniosłam ręce i strzepnęłam wodę ze swoich dłoni prosto na twarz Harry’ego.
- Ej! To nie fair! – dopadł mnie i zaczął łaskotać. W końcu uspokoiliśmy się i mogłam w spokoju dokończyć przerwaną czynność, a mianowicie ogarnianie się. Więc znowu podeszłam do lustra i wyciągnęłam z torebki szczotkę do włosów. Uczesałam swoje czerwone kudły. Przemalowałam je niedawno, jakiś tydzień temu. I podoba mi się. No więc rozczesałam się i wyjęłam z torebki tusz do rzęs. Użyłam go, nałożyłam jeszcze małe poprawki i byłam gotowa do pokazania się ludziom. Spojrzałam na Harry’ego. Ten znudzony siedział na kanapie i czytał jakąś gazetę. Tak, w tej łazience była kanapa.
- Chodź. Już jestem gotowa – powiedziałam.
- No w końcu. Ile mogę czekać. – uśmiechnął się.
-Oj nie marudź. Dziewczyna musi ładnie wyglądać – zaśmiałam się.
-Ty i tak ładnie wyglądasz – wyszczerzył się do mnie.
- Weź nie żartuj. No ale chodź już.
Wyszliśmy z łazienki i udaliśmy się do pomieszczenia, w którym przebywała reszta.
No więc HEJ :D Nie
czekałam na 10 komentarzy, bo i tak pewnie by ich nie było. No więc rozdział
jest. I dedykuję go Sylci <3, która mnie męczyła o niego cały dzień. I mojej
kochanej Piwku <3 (znanej pod pseudonimem Gwendolyn Carter), która też cały
dzień mnie o niego męczyła.
Oczywiście przy pisaniu nie obyło się bez komplikacji, a mianowicie, gdy napisałam już cały rozdział, to mój komputer się chyba na mnie obraził i usunął mi wszystko co napisałam. A więc musiałam zaczynać od początku. Uporałam się z nim w 1,5 h. Dumna z sb jestem xD No więc nie przynudzam i zapraszazm do komentowania :D
Oczywiście przy pisaniu nie obyło się bez komplikacji, a mianowicie, gdy napisałam już cały rozdział, to mój komputer się chyba na mnie obraził i usunął mi wszystko co napisałam. A więc musiałam zaczynać od początku. Uporałam się z nim w 1,5 h. Dumna z sb jestem xD No więc nie przynudzam i zapraszazm do komentowania :D
Oh, jak słodko. Muszę przyznać, że wyobrażałam ciebie jako prawdziwą ty w tym okropnym stanie. A co najdziwniejsze? Że słucham tego przy ulubionych piosenkach 1D. I zamiast smutać czytałam to wszystko z bananem na gębie. Poprawiłaś mi humor, bo już nie miałam co czytać. Dziękuję za rozdział czekam na więcej. ♥
OdpowiedzUsuńZajebiście, po prostu zajebiście :D Czekam na kontynuację! I mam nadzieję, że nie zrobisz mi niespodzianki i nie zeswatasz Sassy z tym dostawcą pizzy xD ok nie przynudzam więcej i zapraszam do mnie. Prawdopodobnie nowy rozdział pojawi się jeszcze dziś :D
OdpowiedzUsuńI jest rozdział! ;D Dziękuję za dedykację! :** Rozdział jak zwykle wspaniały. Pzdr! :)
OdpowiedzUsuńfajny, podoba mi się
OdpowiedzUsuńSuper:)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :)
OdpowiedzUsuńCzekam na następny :P
Pozdrawiam Muzykoholiczka :**
super *.* czekam na 6 rozdzial :)
OdpowiedzUsuńzapraszam tez do mnie : http://i-want-forever-love.blogspot.com/
* 7 rozdzial :)
UsuńHej. Natknęłam się przypadkiem na twojego bloga i jestem bardzo zadowolona. Spodobała mi się główna bohaterka - Sassy. Jej zdjęcie idealnie pasuje do jej charakteru. Historia całkiem fajna. Wciągnęłam się. Czekam na kolejny rozdział ; ) I obserwuje ; > ( w duchu licząc na to samo xdd.)
OdpowiedzUsuńCałuje i czekam na 7 rozdział ^^
Isiia.