niedziela, 10 marca 2013

Rozdział 4

Hej, mam mały napad weny, więc teraz często dodaję rozdziały ;D Ale to pewnie się niedługo skończy, chociaż mam nadzieję, że nie. Z góry przepraszam, że tak mało się dzieje. W 5 rozdziale już będzie dużo, dużo więcej ;) A więc zapraszam.
     ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~



  Uporałam się z lekcjami, gdy była godzina 15. Jak to mam w tradycji włączyłam laptopa i weszłam na facebooka i twittera.  Nic ciekawego nie było. Nagle zobaczyłam, że Harry dodał twitta. „Koncert w Cambridge? Mam nadzieję, że spotkam pewną osobę J”. Serce zabiło mi mocniej. Czyżby tu chodziło o mnie?? Nie, to niemożliwe.. A może jednak?  Biłam się z myślami. Spojrzałam na ekran. W odpowiedzi widniał twitt od Louisa. „Stary… Ja o czymś nie wiem? Na kogo tak liczysz? :D” O kurde! Ciekawe co Harry odpowie! Czekałam. Po 2 minutach ukazał się twitt od Harry’ego. „No wiesz… To jest osoba płci żeńskiej, jakby coś ;D”. O Boże, Boże, Boże, Boże! Kolejny twitt od Louisa. „A jak ma na imię? :P”. Na odpowiedź nie trzeba było długo czekać. „Nie powiem… xD”. I kolejny twitt od Louisa. „No to chociaż inicjały! Proszę :D”. Teraz już będzie wiadomo. Na pewno! Niech Harry tylko odpisze, proszę, proszę, proszę!
   Jest! Odpowiedź! Głośno wciągnęłam powietrze i spojrzałam na ekran. „ T. S. :D Mówiła, że będzie na koncercie, więc na nią czekam J” Co? T. S? Czy to…? Eeee… Tylor Swift?? Ale jak? Ja chyba za dużo oczekuję… I po co? Robić sobie nadzieję, a potem się okazuje, że to nieprawda… Eh… Już nigdy więcej – postanowiłam.  No przecież ja za chwilę zacznę płakać! Nie! Nie pozwolę na to! Będę silna. Niezależnie od tego jak zareaguje jak mnie zobaczy będę silna. Nie będę płakać. Choćby nie wiem co się działo.  Uśmiechnęłam się do siebie.
 Spojrzałam na zegarek. 15.30. Jejuuuuu…. Włączyłam muzykę i położyłam się na łóżku. Wybór padł na „Little Things” – One Direction. Lubiłam tą piosenkę, ona mnie uspokajała… Po chwili na łóżko wskoczyła Nala. Właśnie. Gdzie ona cały czas była? Spojrzałam na nią. Przeciągnęła się mrucząc. No tak, pewnie spała. Pogłaskałam ją i przytuliłam do siebie. Ej! Ja jeszcze nie powiedziałam Pauli, że mam kotka! To się dziewczyna ucieszy. Ona kocha koty. Tak jak ja.
 W końcu była godzina 15.50. Ubrałam się w to i wyszłam z domu. Na schodkach prowadzących do jej posiadłości  byłam gdy wybiła godzina 16.00. Zanim zapukałam obejrzałam się za siebie. Zobaczyłam w oddali Jennifer. Pomachałam jej i do niej podbiegłam. Pocałowałam dziewczynę w policzek i obydwie ruszyłyśmy do domu Pauli. Już miałam naciskać dzwonek, gdy dopadła nas zdyszana Maggie i sama wcisnęła dzwonek. Zaśmiałam się. Kochana wariatka. Znam ją i Jennifer dopiero jeden dzień, a zdążyłam się do nich przywiązać. One są wspaniałe. To będzie cudowna przyjaźń.
 Po chwili w drzwiach ukazała się Paula. Powitała nas uśmiechem.
-Wchodźcie, wchodźcie. Ja jestem w kuchni jak coś - powiedziała oddalając się. No tak, pewnie coś ugotowała. Uwielbiała gotować, a ja uwielbiałam jeść to, co ona ugotowała. - A ty Sassy weź oprowadź dziewczyny.
Pokój Pauli (tylko łózko dużo większe)
  -Ok, więc chodźcie. - wyszłam z przedpokoju - Tu macie salon, tutaj jadalnię, tam kuchnię, a tutaj jest łazienka. A teraz góra. - wspięłam się po schodach. Dziewczyny poszły za mną. Znalazłyśmy się w wąskim korytarzyku. - Te pierwsze drzwi to sypialnia rodziców Pauli, ale nie będziemy tam teraz wchodzić. Po lewo kolejna łazienka, a te drzwi na wprost to gabinet. -  wspięłyśmy się po kolejnych schodkach. - A to piętro należy całkowicie do Pauli. - Od razu ze schodów znalazłyśmy się w takim mini salonie, w którym były dwie par drzwi. - Te na prawo to pokój Pauli, a na lewo to łazienka. - Zaprowadziłam dziewczyny do pokoju Pauli. 
-O kurde! - wykrzyknęły.
-Ja też taki chcę - westchnęła Jennifer.
Łazienka Pauli
-Ja też kocham jej pokój - uśmiechnęłam się. - A teraz łazienka. - I znowu "och" i "ach".
- Dobra dziewczynki, teraz idziemy zobaczyć co takiego ugotowała Paula. - powiedziałam i zbiegłyśmy na dół. Paula właśnie stawiała na stole spaghetti.
- O Matko! Kocham spaghetti! - wykrzyknęła Maggie i od razu usiadła na krześle i nałożyła sobie tego dosyć sporo. No ale 'sporo' to mało powiedziane. Było tego od groma. 
-Ty z tym jedzeniem to do Nialla jesteś podobna - zaśmiała się Paula. Ja, ona i Jenn usiadłyśmy już do stołu.
-No jak się razem dorast... - nagle Maggie zorientowała się co powiedziała - Eeeee... To znaczy...
-To znaczy co? - spytałam.
-Ale obiecujecie, że nikomu nie powiecie? - spojrzała na nas z powątpieniem.
-Obiecujemy - odpowiedziałyśmy chórem..
-No więc - zaczęła swoją opowieść Maggie. - Mieszkałam w Irlandii, prawda? No więc byłam zawsze byłam sąsiadką Nialla. Przyjaźniłam się z nim. Jako małe dzieci wszędzie ze sobą łaziliśmy, jako starsze też. To ja namówiłam go na udział w X Factorze. Udało mu się, ale nikomu nic o mnie nie mówił. Ja nie chciałam rozgłosu, a on to uszanował. Utrzymywaliśmy naszą przyjaźń w tajemnicy. Nawet reszta zespołu nic o mnie nie widziała. No i stał się sławny. Codziennie smsowaliśmy, albo gadaliśmy na Skypie. Nagle przestał do mnie pisać. Wkurzyłam się. Potem, gdy w końcu się odezwał zarzuciłam mu, że on mnie nie lubi i spytałam się po co on w ogóle zadaje się z kimś takim ja... Że jest głupi. Na to on powiedział, że go straszliwie wkurzam. No i na tym koniec znajomości... - zakończyła swoją opowieść. Spojrzałyśmy na nią. Byłyśmy w szoku. Nagle poczułam, że powiem i o swojej historii. Myślę, że można im zaufać, Paula już wie. Maggie sama się otworzyła, więc ja też jej zaufam. Jest tego warta. A Jennifer... Ją chyba najbardziej polubiłam i ufam jej już w pełni. Już czas.
-Ja też chcę coś wam powiedzieć - wzięłam głęboki wdech. Spojrzałam na Paulę. Uśmiechała się.   
 Opowiedziałam im całą moją historię. Gdy skończyłam dziewczyny bez słowa się do mnie przytuliły. Stałyśmy tak parę minut, gdy nagle Jenn wpadła na genialny pomysł.
-Oglądamy My Little Pony!
-Hahhaha, powaliło cię? - śmiałyśmy się.
-No ale to jest na serio super! Obejrzyjcie chociaż jeden odcinek.
-No ok! To idziemy - zdecydowała Paula. Poszłyśmy do pokoju Pauli, rozłożyłyśmy się na łóżku i włączyłam laptopa. Wyszukałyśmy na youtube jeden z odcinków MLP i zaczęłyśmy oglądać. Muszę przyznać, że to jest na prawdę niezłe. Zakochałam się w kucykach Pony. Dziewczyny mają podobne odczucia. Obejrzałyśmy jeszcze kilka odcinków. Pośmiałyśmy się, powygłupiałyśmy, pogadałyśmy i umówiłyśmy się na zakupy. W środę Mag i Jenn idą ze mną i z Paulą na zakupy. Postanowiły, że też mi coś kupią na urodziny. Nawet się cieszę, bo nie lubię wydawać kasy.
 Pożegnałyśmy się o 21 i udałyśmy się do swoich domów. Wiem, że było wcześnie, ale ja od razu poszłam spać.

<Sobota>

 To już dzisiaj!!! Dzisiaj! Dzisiaj się z nim zobaczę. Nie mogę się doczekać. Co do urodzin, to w czwartek zaprosiłam do siebie tylko Paulę, Jennifer i Maggie oraz Mika. Zakumplowałyśmy się z nim. Ale on chyba coś do mnie czuje. A ja... Nie. To nie jest mój typ. Ładny jest, ale nie to, że mi się podoba. Dziewczyny się z nim dogadują i jest git. Spędziliśmy miłe popołudnie. Wygłupialiśmy się itp. Dostałam od dziewczyn ( na zakupach ) fajne ciuchy. 

Od Pauli:




















Od Maggie :






Od Jennifer:



Od Mika dostałam świnkę skarbonkę i szlafroczek *.*. 
Ogólnie czas spędziliśmy miło i przyjemnie. Okazało się, że od mamy prezentem była Nala, ale dała mi ją wcześniej.
 No ale przejdźmy do dnia dzisiejszego. Koncert mieliśmy na 17.00. Umówiliśmy się, że przed 16 podjedzie po nas mama Pauli i zawiezie nas na koncert, a wrócimy dopiero rano, ponieważ zatrzymamy się w hotelu na noc po koncercie.
  Była właśnie 13. Zeszłam do salonu i włączyłam w telewizji Disney Channel. Oglądałam do 14.30 i postanowiłam, że się będę powoli ubierać. Poszłam do łazienki, umyłam włosy i w szlafroku weszłam do pokoju. Nala ciągle za mną chodziła. Wybrałam ten zestaw i poszłam do łazienki zrobić fryzurę. Właściwie tylko wysuszyłam włosy i je rozczesałam. Same ładnie mi się układały. Jeszcze tylko delikatny makijaż i jestem gotowa. Była 15.30. Zaczęło mnie ściskać w żołądku. To już niedługo. Zeszłam na dół, żeby zrobić sobie kanapki. Nie wiem dlaczego, ale jak jestem zestresowana to jem. Zrobiłam sobie kanapki z nutellą. Tym razem posłuchałam się zaleceń mamy, żeby nie jeść z cebulą. Nie chciałam mieć cebulowego oddechu. Zorientowałam się, że dawno się nie widziałam z mamą. No ale ona gdzieś ciągle jest. Teraz też jej nie było. Spojrzałam na zegarek. 15.50. I w tym momencie usłyszałam trąbienie samochodu na ulicy. Już są. To już czas.


   ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Jest 4 ;D Jestem dosyć niezadowolona z tego rozdziału. Jak już mówiłam mało akcji. Ale w 5 będzie się działo *.* Obiecuję. W końcu będzie już koncert :P 
Jak myślicie? Harry pozna Sassy? Czy może oleje ja? A może w ogóle jej nie pozna?


I zapraszam na bloga mojej przyjaciółki. Bardzo proszę, wejdźcie. On jest na prawdę świetny. Polecam ;)


CZYTASZ = KOMENTUJESZ


4 komentarze:

  1. oł jea! Harry nasz mężu. Niall mój kochanku! omg. Nie mogę się doczekać koncertu! Pzdr + zapraszam do siebie na nowy rozdział can-you-be-with-me.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. No! Nareszcie. I pomyśleć, że ty pisałaś to przez ok 3-4 godziny mój mały deklu :** Nie no! Świetny jest :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Byłam pewna,że te inicjały będą dotyczyły Sassy, ale ty wyleciałaś z Taylor xd Ale i tak fajnie, przynajmniej będzie się coś działo <3 Nie mogę się doczekać koncertu.Świetne <3 - http://let-me-kiss-you.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Szybko dodawaj next bo umieram z ciekawości XD Super piszesz :) I życzę weny ;P A moim zdaniem Harry najpierw jej nie pozna ale później sobie przypomni XD

    OdpowiedzUsuń