Jak widać pozmieniałam sporo na blogu. Doszła zakładka "Bohaterowie", do której dodałam trochę nowych postaci. Jeśli moglibyście, to zaglądajcie do niej czasem, ponieważ będę ją często aktualizowała. Zmieniłam imię głównej bohaterki, ponieważ stwierdziłam, że stare mi się nie podoba :) Uwagi, opinie itp. proszę dodawać w komentarzach. No i koniec mojego gadania, zapraszam na rozdział 2 :)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- Proszę odpowiedz - powiedziała.
- Ok, odpowiem. Więc... - zawahałam się. - Zgadzam się! Przekonałaś mnie.
- Aaaaa!!! - zaczęła krzyczeć na cały głos - Kocham cię Sassy! Kocham! Kocham! Kocham! Kocham! - rzuciła się na mnie obsypując mnie pocałunkami i przytulając.
Klienci w kawiarni patrzyli na nas jak na idiotki, a po chwili podeszła do nas kelnerka mówiąc, że jak się nie uspokoimy, to będzie zmuszona nas stąd wyrzucić, ponieważ zakłócamy spokój odpoczynek innym gościom. Oczywiście przeprosiłyśmy kelnerkę i resztę ludu, po czym wyszłyśmy z kawiarni biorąc nasze zakupy.
-O Boże! Co ja na siebie założę? -trajkotała Paula. - Musimy iść na zakupy!
-Ej! Spokojnie! Przecież dopiero wracamy z zakupów. - powiedziałam.
-No ale ja mało kupiłam! Trzeba iść na duże zakupy! - zdecydowała.
-No ale... - spojrzałam na nią zszokowana. Szła obok mnie obładowana co najmniej dziesięcioma torbami. - A to to nie są duże zakupy? - wskazałam palcem na jej reklamówki. Ja sama miałam najwyżej 5.
-To nic - zaśmiała się - ciotka Megan z każdych zakupów wraca z co najmniej 20-ma torbami.
-Omg... - wybuchnęłam śmiechem - Już wiadomo po kim odziedziczyłaś manię zakupową - powiedziałam.
-No może troszeczkę - uśmiechnęła się pokazując swoje idealnie równe i białe zęby. - To kiedy idziemy na te zakupy? Może w czwartek po szkole? - spytała.
-Ok, tylko wiesz...
-Co? - spojrzała na mnie pytająco.
-No bo ja już nie mam pieniędzy - zarumieniona spuściłam głowę.
-Oj nie przejmuj się! Obydwie zrobimy zakupy za moje pieniądze!
-Nie, ja nie chcę tak od ciebie wyciągać - zaprzeczyłam stanowczo, kręcąc głową. - Poza tym nie wiem, czy na pewno bym oddała ci te pieniądze.
-No ale przecież w tą środę jest 13 czerwca, czyli twoje urodziny, więc po prostu potraktuj to jako prezent. - uśmiechnęła się.
-Ale...
-Nie. To już postanowione. Chodź do mnie teraz - powiedziała, ponieważ właśnie stanęłyśmy pod jej domem.
-Dobra, tylko pójdę zanieść do siebie zakupy - powiedziałam idąc w stronę swojego domu.
-Ok. - zgodziła się. - To ja czekam.
Doszłam do domu i wyjęłam klucze z torebki. Dochodziła 15, więc mama już dawno była na zebraniu. Weszłam do domu i zaniosłam ubrania na górę do mojego pokoju. Przekraczając próg mojego królestwa rzuciłam okiem na komodę, stojącą na przeciwko łóżka. Stało tam zdjęcie moje i Harry'ego, które zrobiła nam moja mama, gdy mieliśmy po 11 lat. Spojrzałam na nasze uśmiechnięte, rozradowane twarze. Wtedy nie przejmowaliśmy się niczym, byliśmy szczęśliwi. To było zdjęcie z moich urodzin. Zaprosiłam tylko Harry'ego, ponieważ stwierdziłam, że wszystkie moje koleżanki są głupie i nie warte zaproszenia. A Harry był inny. On mnie rozumiał. Mogłam mu się wyżalić, popłakać na ramieniu. To do niego przychodziłam wieczorami, gdy mama mnie wkurzyła, albo miałam problemy. Harry mieszkał w sąsiednim domu, więc nie było problemu z potajemnym odwiedzaniem się. Wtedy jeszcze do 14 roku życia mieszkałam w Shacleton, ale przeprowadziłyśmy się ze względu na złe wspomnienia. Daniell przeprowadził się do Londynu, gdy miałam 7 lat, czyli w tym samym roku, w którym rozwiedli się rodzice. Tam poznał Violet i wziął z nią ślub 3 lata temu. Lubiłam jej rodzinę. Byli miłymi ludźmi.
Pogrążyłam się we wspomnieniach. Przypomniał mi się dzień wyjazdu Harry'ego. Mieliśmy 12 lat. On przeprowadzał się do Holmes Chapel, by tam ze swoją rodziną zacząć nowe życie.
Umówiliśmy się o 11 przy naszym drzewie w parku. Przyszłam trochę wcześniej, bo chciałam jeszcze pomyśleć co będzie jak on już wyjedzie. Siedziałam i rozmyślałam. szum drzew mnie uspokajał.
Nagle na dróżce zobaczyłam postać Harry'ego. Na jego widok zerwałam się z kamienia na którym siedziałam.
- Harry! - wykrzyknęłam i rzuciłam mu się w ramiona
- Sassy - szepnął i mocno mnie przytulił. - Będę tęsknić, nawet nie wiesz jak bardzo. - zrobił smutną minę. Wyplątałam się z jego objęć.
- Przecież będziemy do siebie dzwonić, pisać. Będziemy się odwiedzać. Prawda? - powiedziałam ze łzami w oczach.
- Prawda. Zawsze będziesz moją przyjaciółką. Nigdy cię nie zostawię - w jego oczach także pojawiły się łzy.
- Obiecujesz? - spytałam. - Proszę przyrzeknij, że o mnie nie zapomnisz! Przyrzeknij!
- Przyrzekam. Nie mógłbym o tobie zapomnieć. To nierealne - powiedział, ponownie mnie przytulając. Trwaliśmy w tym uścisku długo. Bardzo długo.
Na wspomnienie tamtej chwili po policzku popłynęła mi łza. Za nią kolejna. Usiadłam na łóżku i schowałam twarz w dłoniach. Łzy leciały mi już ciurkiem. Jak on mógł tak po prostu zapomnieć?? Jak...?
Moją rozpacz przerwał dźwięk dzwoniącej komórki. Spojrzałam na wyświetlacz. Paula. Odebrałam.
- Halo? - powiedziałam. Już nie płakałam.
- Co z tobą? - warknęła.
- Jak to co? - zdziwiłam się.
- No miałaś do mnie przyjść! A ty już godzinę u siebie w domu siedzisz! - krzyknęła.
Zerknęłam na zegarek stojący na szafce nocnej obok łózka. Zbliżała się 16.00. Wytrzeszczyłam oczy.
- Kurde, sorki. Zasiedziałam się. Już do ciebie lecę, pa! - powiedziałam i się rozłączyłam. Szybko zeszłam na dół, zamknęłam drzwi i już po chwili byłam u Pauli. Spędziłyśmy czas na plotkach i oglądaniu filmów. Nim się obejrzałam wybiła godzina 22.00.
- O kurcze, muszę lecieć! - zerwałam się z łóżka. Nagle coś sobie przypomniałam. - O kurwa! - przybiłam sobie facepalma. - O 18.00 miałam iść z mamą na kolację razem z Daniellem i Violet. Mama mnie zabije!
Spojrzałam na telefon, który wyjęłam z kieszeni spodni. Był wyciszony. Miałam 30 nieodebranych połączeń od mamy i 8 wiadomości id niej. Szybko kliknęłam wiadomości.
"Gdzie ty jesteś? Pamiętasz, że mamy kolację??"
"Gdzie jesteś?? Masz być w domu!!!"
"Sassy, czemu nie odbierasz? Masz być w domu i to już!!!"
"Ostrzegam"
"SASSY!!! Odbierz! Za 10 min. wychodzę z domu!"
"Daniell dzwonił, że odwołuje kolację. Przepraszał, że nie może być, ale coś mu wypadło."
"Sassy, wracaj!"
"Nie mam już na ciebie siły. Zadzwoń jak będziesz mogła"
Wybrałam numer mamy i zadzwoniłam. Paula siedziała na łóżku i przypatrywała mi się.
- W końcu dzwonisz! Czy ty wiesz jak się martwiłam? Czemu nie odbierałaś?? Gdzie jesteś?? Chodź do domu!" - krzyczała mama.
- Mamuś, spokojnie. Jestem u Pauli. Kompletnie zapomniałam o tej kolacji. Przepraszam. A miałam wyciszony telefon, więc nie słyszałam, że ktoś do mnie dzwoni. - powiedziałam/
- Och.. No dobrze. Uspokoiłaś mnie - powiedziała mama. Zerknęłam na Paulę. Wymachiwała mi przed nosem karteczkę z napisem "Zapytaj czy możesz zostać u mnie na noc!"
- Eeee, mamo? - spytałam.
- Tak kochanie?
- Mogę zostać dziś u Pauli na noc? - zacisnęłam kciuki.
- No nie wiem - mama była niezdecydowana.
- Proszę...! - powiedziałam.
- No dobrze. Ale bądź przed 12.00. - zgodziła się.
- Ok, dzięki! Kocham cię, pa! - rozłączyłam się
- Too... co robimy? - spytała Paula.
- Może film? - zaproponowałam.
- Ok, może być pierwsza część "Piratów z Karaibów"?
- Jasne - uśmiechnęłam się. Uwielbiałam ten film. Zwłaszcza wygłupy Jacka Saprrowa. Paula włączyła film i rozłożyłyśmy się na jej dużym łóżku, wpatrując się w olbrzymią plazmę wiszącą na przeciwko łóżka. Podczas oglądania napadły nas niekontrolowane wybuchy śmiechu, czyli pierwsze objawy głupawki. W końcu film się skoczył. Była 1.00 w nocy.
- To ja idę wziąć prysznic - powiedziałam i pobiegłam do łazienki. Tam na półce leżały moje pidżamy. Miałam u niej w domu swoje rzeczy, ponieważ często u niej nocowałam. Tak jak ona u mnie i też miała tam swoją pidżamę.
Wzięłam prysznic, umyłam zęby i ubrałam się w moją pidżamę, po czym wyszłam z łazienki. Paula już siedziała na łóżku wyprysznicowana (xD). W tym domu były 3 łazienki, więc nie było problemu. Usiadłam na łóżku obok niej.
- Jak myślisz, jak to będzie? - spytała przerywając ciszę. Wiedziałam, że chodzi jej o koncert i o Harry'ego.
- No nie wiem. Na pewno koncert, potem podpisywanie zdjęć i autografy. Podejdziemy tam. Ja podejdę do niego. Przedstawię się i ciekawe czy mnie będzie pamiętał - powiedziałam.
- Jest jeszcze coś... - uśmiechnęła się Paula. - Bo my mamy jeszcze wejściówki VIP za kulisy. Po koncercie.
- Co??? Boże... - można by powiedzieć, że byłam szczęśliwa. Bo w głębi duszy chciałam się z nim zobaczyć. Pragnęłam tego. Chciałam, żeby mnie pamiętał. - Ale jak to? - zapytałam.
- No wiesz, mam dosyć wpływowego ojca - poruszyła brwiami.
- O jeju! Kocham cię! - uściskałam przyjaciółkę.
- Tak, tak. Ja ciebie też - uśmiechnęła się. - Tylko, że mam 3 bilety.
- Jak to? - zdziwiłam się.
- No bo mój tata przez przypadek wziął trzy, bo coś mu się pokręciło.
- To co z nim zrobimy? - spytałam.
- Planowałam sprzedać, ale potem pomyślałam, że przecież do nas do klasy chodzi taka Jennifer. Wydaję się miła, a z tego co wiem też lubi One Direction. - odpowiedziała.
- Dobry pomysł. Ona chodzi już miesiąc do naszej szkoły i jest samotna jak na razie. W poniedziałek trzeba z nią pogadać. - powiedziałam ziewając. - A teraz chodźmy spać.
- Ok, to dobranoc.
Położyłyśmy się i wtuliłyśmy się w siebie. Zasnęłyśmy.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No hej :) Rozdział byłby troszkę wcześniej, ale miałam lekkie problemy z przepisaniem tego do komputera xD Po prostu mi się nie chciało :D Bardzo bym prosiła o szczerą opinie. I proszę też CZYTASZ = KOMENTUJESZ. Dla Ciebie to chwilka, a dla mnie to znaczy bardzo dużo. Dziękuję :D
hey bejbe...! Pierwsza komentuje! Widzę, że się bardzo starasz! Mam nadzieję, że niedługo naprawisz pewną usterkie. Nie widać postu z opisami postaci :)
OdpowiedzUsuńSuuuper mi się bardzo podoba...
OdpowiedzUsuńHeej świetny blog i i wiem że czytasz i komentujesz mojego więc chciałam cię poinformować o tym, że przeniosłam go na inny adres bo do tamtego konta zapomniałam hasła, taak wiem to dziwne :)
Będę tutaj dalej kontynuować to opowiadanie o One Direction i wszystkie rozdziały również zostały tu przeniesione czyli to dalej ten sam blog, ale pod innym adresem i wyglądem :D
http://moment-of-love-1d.blogspot.com/
rozdział wysmienity.
OdpowiedzUsuńDlaczego skończyłaś ?
Nie no żartuję. wiem,że koniec musi w końcu być danego rozdziału xd
Powiadom mnie o nowym, bo jestem strasznie ciekawa.
cudownie
ZAPRASZAM NA NOWY - (20 ROZDZIAŁ)
liczę na szczerą opinię ;**
http://love-is-the-most-important.blog.pl/
Świetnee ! <3 i te zakupy . ; D tak mnie nimi kusisz, że ojeja ; DD
OdpowiedzUsuńA co do koncertu to coś mi się wydaje, że nasz Haroldzik pozna Sassy ; * no takie mam przeczucia, ale nie wiem . ; D dowiem się później ; D
Ogl rozdział jest genialistyczny i w ogóle fajny ; D
Czekam na nn ; *
Wenyy ♥
[SPAM]
UsuńChciałabym Cię zaprosić na nowe opowiadanie. Jak na razie są tylko bohaterowie, ale byłabym wdzięczna za wyrażenie opinii w postaci komentarza. Czy jest sens pisania ? ; D
Czekam na opinię ♥
http://when-you-gone-i-feel-lonely.blogspot.com/
Super! Bardzo mi się podoba. Co prawda znam ciąg dalszy ale trochę pozmieniałaś :) Ja już mam 1 rozdział :) zapraszam do mnie http://moja-szalona-wyobraznia.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńREKLAMA !
OdpowiedzUsuńOpowiadanie o One Direction 1D: 046. Already close http://and-be-with-me.blogspot.com/2013/03/046-already-close.html?spref=tw
Blog o dziewczynie, Mai z problemami, wyjeżdżającej do Londynu na studia, poszukującej własnej drogi i samej siebie pośród mgły losu, który okazał się być dla niej tak brutalny. Jest sama, jednak do czasu. Zyskuje przyjaciół zupełnie przez przypadek. To oni ratują ją, gdy ta zostaje pobita tak dotkliwie, że ląduje w szpitalu. Piątka chłopców staje się jej jedyną rodziną. Jednak między dwójką rodzi się coś większego. Co to jest do końca Maja nie wie. Dodatkowo uzucia budzą się też do drugie z przyjaciół. Te wszystkie bliskie sytuacje, tajemnicze gesty, jak to zinterpretować i prawidłowo wybrać. Czy to miłość? Tego dowiedzieć się można w pezyszłych rozdziałach ;*
Opowiadanie o One Direction 1D: 046. Already close http://and-be-with-me.blogspot.com/2013/03/046-already-close.html?spref=tw
Próbka bloga :) :
Zatrzasnęłam za sobą drzwi. Pokonałam szybko schody i chwile później byłam już na dole. Kuchnia- taki był mój cel. Byłam gotowa tam wejść, jednak coś mnie powstrzymało. Nie mogłam tego zrobić. W salonie siedział Liam, a tuz obok niego Zayn. Rozmawiali. I nie wydawali się być przy tym tak rozluźnieni jak zwykle bywało. Wyglądali tak, jakby przekazywane sobie informacje pozyskały status całkowicie poufnych. Odniosłam wrażenie, ze maja coś do ukrycia i tak właśnie było.
Zastygłam w miejscu.
Stanęłam tuż przy ścianie, tak abym niepostrzeżenie mogła być świadkiem ich rozmowy, a moja obecność tam została niezauważona. Nie powinnam. Ale odruch ten wydal mi się w pełni naturalny. Nie zastanawiałam się nad tym, po prostu to zrobiłam i nawet nie próbowałam z tym walczyć. Nie chciałam ich podsłuchiwać. Po prostu tak wyszło.
- Dzisiaj?
- Dzisiaj- potwierdził stanowczo Payne.
- Ale Harry. . .
Wzdrygnęłam się gdy wypowiedział to imię.
Co wspólnego mógł mieć z tym Styles, skoro go tam nie było?
- Czym się martwisz? Powinieneś to zrobić- podsycał go nadal.
- Nie wiem jak zareaguje- wyznał Zayn zupełnie zrezygnowany.
Chłopak sprawiał wrażenie kompletnie niepewnego, zagubionego. Zupełnie odwrotnie niż Liam, nie mający żadnych wątpliwości, całym swym spokojem wręcz uzupełniał częściowo Zayna, choć podejrzewam nie taka była jego rola.
- Musisz jej to powiedzieć- zadecydował za mulata Payne.
- Powiedzieć jej co?- wtrąciłam.
loveeee cudowny blog <3 bardzo mi sie podoba :) bd śledziła obiecuję
OdpowiedzUsuń