niedziela, 31 marca 2013

Imagin: Liam cz.2 (ostatnia)


-Idziesz się czegoś napić? – zagadał do ciebie Liam po dłuższym czasie
-Jasne, tylko pozwól mi za siebie zapłacić. Proszę – powiedziałaś. W końcu masz swoją godność.
-Jak sobie chcesz…-powiedział chłopak spoglądając to na ciebie, to na żyletkę, którą nadal trzymał w ręce.
-Okej, to idziemy? – nie mogłaś ustać w miejscu.
Poszliście na imprezę, całkiem nieźle zabalowaliście. Postanowiłaś zaprosić go do siebie.
                                   ***
Po godzinie jazdy taksówką dotarliście do twojego domu. Pomyślałaś, że dobrze byłoby coś zjeść.
Stałaś w kuchni i robiłaś kanapki. Nagle Liam złapał cię w talii i zaczął całować w szyję. Milimetr po milimetrze zbliżał się do twoich ust. W końcu delikatnie cię pocałował, a ty odwzajemniałaś pocałunki.
Zostawiłaś kanapki i pobiegłaś do swojego pokoju. Liam przybył po chwili. Znów się całowaliście. Zabrał się za zdejmowanie twojej bluzki. Trzeba dodać, że byliście nieźle wstawieni. Szybko i zwinnie zdjęłaś mu koszulkę. Po chwili stałaś bez bluzki i cyckonosza(xD przyp.aut.). Liam całował twój brzuch zjeżdżając coraz niżej. Czułaś się wspaniale.
-Jak ty właściwie masz na imię?-zapytał chłopak odrywając się od twojego brzucha.
-[T.I.]-zaśmiałaś się.
 Przewróciłaś go  na plecy gładząc rękami jego umięśniony tors. Usiadłaś na nim okrakiem wpijając się w jego usta i wplatając dłonie w jego włosy. Liam głaskał cię po plecach. Zjechał dłońmi na twoje pośladki robiąc okrężne ruchy.
 Nagle usłyszeliście jak drzwi wejściowe otwierają się. Szybko oderwaliście się od siebie. Drzwi od twojego pokoju uchyliły się. Ujrzałaś w nich swoją mamę. Spojrzała na was zszokowana.
-[T.I.] co ty sobie wyobrażasz? Masz świadomość, że twoja najlepsza przyjaciółka nie żyje? Umarła! A ty robisz takie rzeczy? Wstydziłabyś się! A z resztą rób co chcesz! Mam tego dosyć!-krzyknęła twoja mama płacząc. Wyszła trzaskając drzwiami. Poczułaś wstyd. Mama miała rację. [I.T.P] odeszła. Nie ma jej tutaj. Już nigdy nie będziesz mogła z nią porozmawiać ani przytulić. Wybuchnęłaś płaczem. Ubrałaś się szybko i usiadłaś na łóżku. Schowałaś twarz w dłonie i płakałaś. Płakałaś za tym co już nie wróci.
Liam podszedł do ciebie i przytulił lekko. Wtuliłaś się w jego ciepłe ciało.
-Wiesz, że widziałam Justina Biebera?-zapytałaś głupio.
-Tak wiem. Ale już ciiii, nie płacz-uspokajał mnie chłopak.
Nagle wstałaś i usiadłaś na kręconym fotelu. Z podkurczonymi nogami przodem do oparcia. Byłaś pod wpływem alkoholu. Odepchnęłaś się mocno od biurka. Kręciłaś się bardzo szybko. Liam patrzył na ciebie jak na idiotkę. A ty wbiłaś zęby w oparcie fotela i nadal odpychałaś się ręką od biurka, co sprawiło, że kręciłaś się coraz szybciej i szybciej. Śmiałaś się przeraźliwie(nadal wbijając zęby w oparcie fotela). W końcu fotel zatrzymał się a ty zsunęłaś się z niego i jebnęłaś o podłogę w akompaniamencie śmiechu Liama.
 W końcu zasnęłaś, a Liam poszedł do domu.
Obudziłaś się. Zastanawiałaś się co ci nie pasuje. Bo coś ci nie pasowało. Nagle sobie przypomniałaś, że przecież wczoraj dużo wypiłaś. A teraz nic cię nie boli, nie masz kaca. Wydawało ci się to co najmniej dziwne. Podniosłaś się do pozycji siedzącej i spojrzałaś na biurko. Wczorajsze ubrania leżały sobie spokojnie na krześle. Były idealnie czyste. Zastanowiło cię to, ponieważ wczoraj były uwalane od krwi. Wstałaś.
 I nagle wszystko do ciebie dotarło.
To był tylko sen…

Hej :D Zdziwiła Was końcówka? Bo mnie tak xD Hahah. Nie wiem jakie miałam wymyślić zakończenie, więc napisałam tak. Wieeem, zawiodłam Was. Pewnie Wam się nie podoba… No nic. Zapraszam do wygłaszania swych opinii pod rozdziałem

czwartek, 28 marca 2013

Prośba

  Hej, mam do Was wielką prośbę. Pewna dziewczyna pisze bloga, który mnie osobiście bardzo zaciekawił. Niestety nie ma ona właściwie czytelników i postanowiła skończyć pisanie. Dlatego proszę, wejdźcie na jej bloga i przeczytajcie :D Na pewno Wam się spodoba. Pomóżcie zachęcić mi ją, żeby nie przestawała pisać. Proszę!


A oto jej blog:

             one-direction-1d-i.blogspot.com

Rozdział 9


*Sassy*
  Obudziłam się i zobaczyłam, że jestem wtulona w Harry’ego, a on już nie śpi. Livii i Louisa już nie było w pokoju.
- Hej – uśmiechnął się Harry – Jak się spało?
- A wiesz, że nawet fajnie? – zaśmiałam się i wyplątałam się z jego objęć. – A ty długo już nie śpisz? – zapytałam go wstając z łóżka.
-No tak z pół godziny – uniósł się lekko, podpierając się na łokciu.
-Oj to trzeba było mnie obudzić, a nie czekać aż wstanę.
-Chciałem się na ciebie napatrzeć, w końcu tak długo się nie widzieliśmy – powiedział wstając z łóżka.
-No dobra, twoja sprawa – wypięłam mu język – Która jest godzina?
-Po 9. Jedziesz już do domu? – zapytał siadając z powrotem na łóżku.
-Właściwie to może jeszcze posiedzę, tylko muszę do mamy zadzwonić – powiedziałam podchodząc do małej torby, w której miałam ubrania. Wyciągnęłam stamtąd ten zestaw. – Idę do łazienki – poinformowałam go wychodząc z pokoju. Zauważyłam jeszcze tylko jak Harry z powrotem kładzie się na łóżku. No tak, wieczny śpioch.
  Idąc w kierunku łazienki zauważyłam, że drzwi do pokoju Nialla są otwarte. Z ciekawości zajrzałam tam. Zobaczyłam Maggie, która siedziała na kolanach Nialla i całowała go w usta. Chłopak obejmował ją jedną ręką a drugą podpierał się o łóżko. Zdziwiło mnie to troszkę, ale się uśmiechnęłam i cicho wyszłam z pokoju, by mnie nie zauważyli.
  W salonie siedzieli Zayn i Livia, którzy oglądali w telewizji jakiś kabaret i rozłożyli się na kanapie śmiejąc się przeraźliwie. Poszłam do łazienki. Otworzyłam drzwi i zderzyłam się z czymś. A raczej z kimś.
- Louis! Co ty tu robisz? – wykrzyknęłam zaskoczona widokiem chłopaka w samym ręczniku przepasanym wokół jego bioder.
-No to raczej ja się powinienem zapytać, czemu mi wchodzisz do łazienki bez pukania. – zaśmiał się najwidoczniej nie wiedząc jak działa na mnie widok jego nagiego torsu. Normlanie WOW!
-Sorry, zapomniałam, że tu nie ma zamka – zarumieniłam się. – To ja poczekam – powiedziałam, wycofując się powoli.
-Nie, ja już wychodzę, i tak zapomniałem ubrań ze sobą do łazienki. Idę do pokoju. – uśmiechnął się omijając mnie.
  Weszłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic, umyłam zęby i ubrałam się w wybrany wcześniej zestaw. Uczesałam włosy i zrobiłam sobie lekki makijaż, po czym wyszłam z łazienki udając się w kierunku kuchni, gdzie siedzieli już wszyscy i zajadali się naleśnikami. Usiadłam na jedyne wolne miejsce między Louisem, a Paulą.
-Jak długo tu zostajecie? – zwrócił się Zayn do Jennifer.
-Ysiaj edzemy – powiedziała z pełną buzią. Wszyscy przy stole zaśmiali się, ona przełknęła to co miała w buzi i powtórzyła – Dzisiaj jedziemy.
-Eeee… To szkoda. My zostajemy tu jeszcze 2 dni i wracamy do Londynu – powiedział Liam, siedzący między Zaynem, a Niallem.
-A co wy tu tak długo będziecie robić? – zapytała Paula.
-Pozwiedzamy. Podobno tutaj jest dużo fajnych zabytków, a mamy teraz wolne aż do końca lipca. 2 sierpnia jedziemy w miesięczną trasę koncertową po USA. Los Angeles, Waszyngton i te sprawy. – powiedział Harry.
  Po skończonym śniadaniu poszłam do pokoju Harry’ego i Louisa by zadzwonić do mamy i spytać, czy mogę zostać do wieczora. Paula, Maggie i Jenn miały też zatelefonować do swoich rodzicielek.
 - Halo? – odebrała.
-Cześć mamo! Słuchaj bo wiesz, że ja się kiedyś przyjaźniłam z Harry, prawda? No to właśnie on jest w tym zespole, na którego koncert pojechałam i nocowałyśmy z chłopakami w ich apartamencie. Więc takie pytanie, czy mogę zostać do wieczora? I tak o 20 po mnie byś przyjechała? – zapytałam z nadzieją.
-No nie wiem… Ja pamiętam jak on cię potraktował. – zaczęła mama.
-Harry wszystko mi wytłumaczył i jest już dobrze. Opowiem ci w domu, ok?
-Och no dobrze. Tylko pamiętaj, nie rób nic głupiego i uważaj na siebie. Będę po ciebie o 20. Tylko wyślij mi smsem adres,  żebym wiedziała jak dojechać – powiedziała.
-Dobrze, dzięki mamo! Za chwilę ci wyślę esa. Paa – pożegnałam się i rozłączyłam. Szybko wystukałam na telefonie adres budynku, w którym mieści się apartament i wcisnęłam ‘wyśliij’.

*Livia*

-Hej Tom – przywitałam się przez telefon z moim przyjacielem.
-No hej. To kiedy mam po ciebie przyjechać? – zapytał. Tom był moim najlepszym przyjacielem. Nie miałam przyjaciółki, tylko jego. Ktoś obcy mógłby powiedzieć, że jesteśmy parą. Ale to nieprawda. My się po prostu przyjaźnimy, ale do niektórych ludzi to po prostu nie dociera. Poza tym Tom jest moim dalekim kuzynem. Mojej mamy siostry mąż ma siostrę, której mąż jest wujkiem Toma. Zawiłe, wiem.
-No właśnie o to chodzi, że ja chciałabym zostać do wieczora, bo się zakumplowałam z takimi dziewczynami. I nocowałam w apartamencie z One Direction, bo one ich znają! Aaaaa! – zaczęłam piszczeć do słuchawki. Biedny Tom. Kiedyś przeze mnie ogłuchnie.
-Wow! Naprawdę?? Omg. O M G.!! – wykrzyczał do słuchawki.
-No bez kitu. Ogólnie to ci później wszystko opowiem-zdecydowałam.
-No dobra-powiedział-To kiedy mam po ciebie przyjechać?
-Właściwie dwaj teraz. Poznasz moje koleżanki i chłopaków. A wieczorem wrócimy do domu. Co ty na to?-zapytałam.
-Okej. To ja już wyjeżdżam. Tylko mi powiedz jak dojechać.
  Wytłumaczyłam mu co i jak. Tom zapowiedział, że będzie za pół godziny. Rozłączyłam się z nim i rzuciłam się na łóżko. Zorientowałam się, że jestem w pokoju Liama.
  Pomyślałam o Zaynie. Powiedziałam Jennifer, że to ona powinna być z mulatem. Ale to nie prawda. W głębi duszy chciałam, żeby on pokochał mnie, a nie Jenn. Muszę wymyślić plan. Ale tak, żeby Jennifer się nie zorientowała. Zacznę od…
-Całowałam się z Zaynem!-do pokoju wpadła rozradowana Jenn. Momentalnie moje plany legły w gruzach. To koniec. On mnie nigdy nie pokocha. Westchnęłam.
-Naprawdę? Super! Opowiadaj co i jak-wymusiłam na twarzy uśmiech. Na szczęście dziewczyna nie zorientowała się. Usiadła obok mnie na łóżku.
-No bo wiesz. Byłam w pokoju i dzwoniłam do mamy. Rozłączyłam się i siedziałam na łóżku. No i wszedł Zayn. I usiadł obok mnie. I zaczęliśmy rozmawiać i w ogóle. I zaczął si do mnie przybliżać  i… i… i…-z radości nie mogła dokończyć zdania.
-I pocałował cię-szepnęłam cicho. Po policzku spłynęła mi łza. Już nigdy z nim nie będę.
-Powodzenia życzę-powiedziałam przytulając ją i szybko wychodząc z pokoju. Jennifer na szczęście nie zauważyła moich łez. Opadła zadowolona na łóżko. Ja wyszłam z pokoju. Już wiedziałam do kogo mam iść.
*Sassy*
 Siedziałam sobie na łóżku. Grałam na telefonie. Nawet nie wiem w co. Robiłam to tylko dlatego, żeby ktoś kto wejdzie przypadkiem do pokoju nie pomyślał, że jestem nienormalna, bo ciągle wpatruję się w ścianę.
 Tak naprawdę rozmyślałam. Nad wczorajszym pocałunkiem z Louisem, nad pogodzeniem się z Harrym, nad Louisem, nad moim kotkiem, nad Harrym, nad Louisem, nad tym, czy to co zjadłam na śniadanie było niskokaloryczne i nad Louisem.
 Nie żałowałam wczorajszego pocałunku. Louis rzeczywiście mi się podobał. I to bardzo, bardzo! Uświadomiłam to sobie dopiero dzisiaj przy spotkaniu w łazience, gdy się z nim zderzyłam. On jest boski. Ma boską klatę. I w ogóle cały jest fantastyczny. Ale jest jeszcze Harry. Zanim zdążyłam się poważnie zastanowić nad Harrym i moimi uczuciami co do niego (ponieważ nie byłam ich do końca pewna. Dawna przyjaźń zaczyna się przeradzać w miłość), ktoś wszedł do pokoju.
-Co tak sama siedzisz? – zapytał Loczek siadając na łóżku.
-A tak sobie gram na telefonie. – machnęłam mu przed nosem instrumentem (Sylcia… :D przyp.aut.).
-Aaaa – powiedział. - Słuchaj, musimy poważnie porozmawiać.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Heej :D Dodaje nowy rozdział może troszkę późno, ale proszę o zrozumienie. Dostałam psa xD Takiego małego, słodkiego szczeniaczka rasy Shih Tzu. Nazwałam go Frodo. I jest good :P Normalnie go kocham <3 I musiałam się nim zajmować i miałam mało czasu na pisanie. Oprócz tego mam całą rękę w ranach po tym jak mnie gryzie xd Ale jest mały i słodki, więc mu to wybaczam :* Dedykation dla Piwku i Sylci, które chciały trochę Zayna :D No to nie przynudzam za bardzo i zapraszam do komentowania. <3

środa, 27 marca 2013

Imagin: Liam cz. 1


  Szłaś sobie ulicą, był wieczór. Świeciły się tylko uliczne latarnie, pogoda wyglądała jakby zaraz miał zacząć padać deszcz. Rozmyślałaś nad swoim życiem. Miałaś wspaniałą przyjaciółkę [I.T.P.]. Byłyście bardzo zżyte. Nie miałaś chłopaka, ale nie przeszkadzało ci to, czekałaś na tego jedynego. Miałaś wspaniałą rodzinę, niczego więcej do szczęścia nie potrzebowałaś.
  Podążałaś na spotkanie ze swoją przyjaciółką, umówiłyście się w pobliskim parku. Dzwoniła do ciebie niedawno i powiedziała ci, że chce ci coś ważnego oznajmić. Nie wiedziałaś o co jej chodziło. No ale to przyjaciółka, chcesz wiedzieć o co chodzi.
Dochodziłaś już do parku, gdy z daleka zobaczyłaś postać [I.T.P.]. Nagle za nią rozbłysło światło. Zanim zdążyłaś się zorientować rozpędzony autobus uderzył w twoją przyjaciółkę. Krzyknęłaś i zaczęłaś biec. Z czerwono-czarnego autobusu wybiegł kierowca. Pochylił się nad twoją przyjaciółką. Akurat dobiegłaś do nich. Uklęknęłaś. Z głowy [I.T.P.] ciekła wąska stróżka krwi. Rękę miała oderwaną, nie patrzyłaś w tamtą stronę. Położyłaś się na ulicy obok [I.T.P.]  płakałaś i krzyczałaś. Nie mogłaś w to uwierzyć. Dlaczego ona? Dlaczego akurat ona…
  Nagle ktoś wyszedł z autobusu i zaspanym głosem powiedział.
-Co to za krzyki? Człowiek się spokojnie wyspać nie może. – z autobusu wyszedł… JUSTIN BIEBER??? Nie zastanawiałaś się nad tym. Było ci to obojętne. Uciekłaś stamtąd. Biegłaś na wyczucie. Znalazłaś się w małym lasku na polanie. Upadłaś na kolana płacząc. Dlaczego ona? Dlaczego świat jest taki niesprawiedliwy?? Zastanawiałaś się czy teraz życie jest takie piękne? Nie… umarła twoja przyjaciółka.
  Wyciągnęłaś z torby żyletkę. To jest najlepsze wyjście z tej sytuacji. Tak, zrobisz to.
Przejechałaś ostrym narzędziem po nadgarstku. Natychmiast pojawiła się wąska czerwona kreska. Przyniosło ci to ulgę. Jeszcze parę nacięć i koniec. Koniec z tobą. Koniec z twoim życiem. W końcu. Drugie nacięcie, tym razem dużo głębsze. Krew zaczęła cieknąć na trawę ciurkiem. Nie sprawiało ci to bólu, wręcz przeciwnie.
-Co ty robisz? – usłyszałaś za sobą głos. Nie zareagowałaś. Nie interesowało cię to, kto przyszedł. Ważne jest teraz to, żeby wszystko skończyć. – Co ty do cholery robisz? – ten ktoś podbiegł do ciebie i wyrwał ci narzędzie z dłoni. Zaczęłaś krzyczeć i się z nim szarpać.
-Oddaj! Rozumiesz? To moje! Nie masz prawa! To wszystko moja sprawa, niech cię to nie interesuje! Oddawaj! Ja cię nawet nie znam! – krzyczałaś i rzuciłaś mu się na plecy. Wgryzłaś mu się w szyję. Nagle zobaczyłaś jego twarz. Z wrażenia spadłaś z jego pleców. To był Liam Payne.
-Eee… to ty? – spytałaś.
-Ja… Ale, że jak ja? No ja to ja.. – powiedział chłopak z grobową miną pomagając mi podnieść się z trawy.
-Liam Payne? – zapytałaś.
-No tak. – powiedział chłopak. Schowałaś twarz w dłonie. One Direction to był ulubiony zespół [I.T.P]. Ty nie za bardzo ich lubiłaś. Ale ze względu na [I.T.P.] słuchałaś ich razem z nią. Przypomniałaś sobie o śmierci twojej przyjaciółki. Dlaczego jej tu nie ma? Spotkałaby się ze swoim idolem. Ponownie rozpłakałaś się.
 Liam podszedł do ciebie i objął ramieniem. Wtuliłaś się w niego i moczyłaś mu koszulkę łzami. Staliście tak przez 10 minut, a Liam gładził cię delikatnie po włosach.
-Powiesz mi co się stało? – zapytał chłopak przerywając ciszę.
-No bo… Właśnie szłam na spotkanie ze swoją przyjaciółką. Miała mi powiedzieć coś ważnego. Ale-e-e jak już byłam koło parku, to zobaczyłam jak kierowca autobusu Just-t-tina Bieb-b-bera uderzył w nią. Pod-d-dbiegłam tam, ale o-o-ona już nie-e-e żyła – ponownie wybuchłaś płaczem.
-Już dobrze – powiedział uspokajająco Liam – będzie dobrze.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Heej :D Jak widać dodałam imagin xD Pisany z Gwendolyn Carter, ponieważ ten oto osobnik płci nijakiej nocuje u mnie dzisiaj i miałyśmy masę głupich pomysłów. Podczas pisania właściwie cały czas się śmiałyśmy... Między innymi z rozpędzonej ręki, którą porwał samochód ( wymysł Gwen, która chciała dodać lokalizację oderwanej ręki) Ale wyszedł smutny xD Imagin pojawi się też na blogu Gwen: moja-szalona-wyobraznia.blogspot.com , tylko nie teraz, ale potem :D Tą część pisałam właściwie ja, gdy Gwen kręciła się na moim fotelu podczas ataku głupawki a 2 część będzie pisała Gwendolyn, podczas gdy ja będę się kręciła na fotelu :D Taki podział ról xD Kumacie? No więc pisać czy się podoba, bo nigdy nie pisałyśmy imaginów. To nasz pierwszy <3 To zapraszam do komentowania, chcę poznać waszą opinię :)

piątek, 22 marca 2013

The Best Blog Award

Każdy nominowany odpowiada na 5 pytań poniżej. Tych pytań nie można zmieniać. Zasady:
- nominować 10 blogów, które twoim zdaniem na to zasługują.
- poinformować o tym autora nominowanego bloga.
- odpowiedzieć na 5 pytań poniżej.

Dostałam nominację od: Zboczone A&P
Dziękuję :)

1. Ile masz lat?
     - 13 czerwca będę miała 13 :)
2. Co cię skłoniło do prowadzenia bloga?
     - Strasznie dużo czytałam opowiadań o 1D i postanowiłam, że  może sama coś napiszę :)
3. Dlaczego piszesz o tym, o czym piszesz?
     - Ponieważ uwielbiam 1D <3 I lubię pisać :D
4. Jak długo piszesz bloga?
     -  Od początku marca
5. Twoje największe marzenie to?...
     - Nauczyć się perfekcyjnie mówić po angielsku. 

Blogi, które nominuję:


1. http://historia-pewnej-koszulki-w-paski.blogspot.com/
2. http://opko-onedirection.blogspot.com/
3. http://overgame-hazard1d.blogspot.com/
4. http://different-story-one-direction.blogspot.com/
5. http://when-you-gone-i-feel-lonely.blogspot.com/
6. http://one-direction-story-by-my.blogspot.com/
7. http://cos-o-one-direction.blogspot.com/
8. http://we-love-it-p.blogspot.com/
9. http://hello-in-my-world.blogspot.com/
10.http://your-last-first-kiss-1dstory.blogspot.com/

środa, 20 marca 2013

Rozdział 8


  *Zayn*

Siedzieliśmy sobie w spokoju i oglądaliśmy horror, gdy nagle Sassy wybiegła z salonu.
-Ona zawsze bała się horrorów – powiedziała Paula – ma tak od dziecka. Może niech ktoś idzie, sprawdzić, czy wszystko w porządku? Bo teraz sama siedzi.
-To może ja pójdę – zerwał się od razu Louis i poszedł do pokoju.
Film skończył się. Ja osobiście nigdy nie bałem się horrorów, mnie one raczej bawiły. Niby co one mają takiego? Przecież to fikcja. Zauważyłem, że dziewczyny nadal kulą się ze strachu, chociaż nie. Jennifer jako jedyna siedziała spokojnie. Imponowała mi we wszystkim. Tym swoim opanowaniem, sposobem bycia, uśmiechem. Miała piękny uśmiech.
-Ej, to może zagramy w butelkę? – zaproponowałem.


*Sassy*

 Zaskoczył mnie tym pocałunkiem. Nie powiem, bo mi się podobało. Ale to trochę za wcześnie. Znamy się dopiero parę godzin.
 Oderwaliśmy się od siebie. Louis spojrzał na mnie z błyszczącymi oczami.
-Sassy… Przepraszam. Ja… Ty mi się po prostu podobasz – powiedział. Ja spojrzałam na niego zszokowana. Że ja?? Jemu? LOL. – Ale to trochę za wcześnie. I myślę, że ty też tak uważasz, mam rację?
-No tak. Znamy się dopiero parę godzin. – powiedziałam zgodnie z prawdą. Co prawda Louis mi się podobał, ale to zdecydowanie za wcześnie.
-To może na razie o tym zapomnijmy – uśmiechnął się uroczo. Pokiwałam głową także uśmiechając się. -No to chodźmy do reszty, chyba już skończyli oglądać.
-No mam nadzieję. Ja nie wytrzymam choćby minuty tego filmu. Ja nie wiem jak ja wysiedziałam tam prawie cały film – powiedziałam wstając z łóżka i ciągnąć Louisa za rękę za sobą.
-Widziałem właśnie jak się bałaś. Ty tak zawsze? – zaśmiał się.
-Ej… To nie jest śmieszne! Ja się naprawdę bałam! – stanęłam składając ręce.
-Oj nie gniewaj się. Po prostu nie widziałem jeszcze kogoś kto by się tak bał horrorów – powiedział Louis nadal się śmiejąc.
-No wiesz ty co? – powiedziałam i lekko wkurzona wyszłam z pokoju kierując się do salonu.


*Jennifer*

 - Ej, to może zagramy w butelkę? – zaproponował Zayn. Wszyscy od razu  się zgodzili i usiedliśmy w kółku na podłodze. Ja zajęłam miejsce między Livią, a Zaynem. Moim kochanym Zaynem! Taa, wiem. Może trochę przesadzam, ale on mi się od zawsze podobał. A teraz po prostu nie mogę uwierzyć, że przebywam z nim w jednym pomieszczeniu, a nawet gram z nim w butelkę! Gra rozpoczęła się, zakręcił Harry. Wypadło na Paulę.
-Prawda, czy wyzwanie? – zapytał Harry.
-Yyyy… prawda.- odpowiedziała.
-No to… Którego z zespołu najbardziej lubisz? – zadał pytanie.
-Eee… Liama. – powiedziała zerkając na niego. Ten uśmiechnął się szeroko. Paula zakręciła, wypadło na Nialla.
-Prawda – powiedział, zanim ta zdążyła zadać pytanie.
-Masz na oku jakąś dziewczynę? – zapytała.
-No.. ee… Tak jakby – wyszczerzył zęby.
  W tym momencie do salonu wpadła wkurzona Sassy, a za nią śmiejący się Louis.
-To wcale nie jest śmieszne! – powiedziała do niego.
-No ale przepraszam! Ja po prostu nie mogę się powstrzymać – powiedział znowu wybuchając śmiechem.
-O co tu chodzi?? – zapytała Maggie.
-No bo ten oto osobnik, płci nie wiadomo jakiej – wskazała palcem na Louisa, który zrobił oburzoną minę – śmieje się ze mnie, ponieważ, cytuję „Nie widział jeszcze nikogo, kto tak bałby się horrorów”. – wszyscy wybuchli zbiorowym śmiechem. – Oj no wy też? – zrobiła zbolałą minę i wcisnęła się miedzy mnie, a Livię – Gracie w butelkę? Ja się przyłączam!
  Louis usiadł obok Hazzy i gra na nowo się rozpoczęła. Niall kręcił. Wylosował Malika.
-Prawda, czy wyzwanie? – zapytał.
-Wyzwanie! – odparł szczerząc kły. ( Kieł!! Nat. Syl. <3)
-No to pocałuj Livię! – uśmiechnął się.
-Ale, że mnie? – spytała dziewczyna.
-Nie, świętą Livię z Honolulu. – powiedział Niall, na co wszyscy zareagowali gromkim wybuchem śmiechu. No kurde… Chłopak, który mi się podoba ma pocałować moją przyjaciółkę! No po prostu świetnie!
 Zayn podszedł do Livi na czworaka i przybliżył swoją twarz do jej twarzy.

 *Livia*

 
Ucieszyłam się, gdy Niall powiedział, żeby Zayn mnie pocałował. Czułam coś do niego, ale to jeszcze nie jest miłość. Zauroczenie – tak bym to nazwała.
 Gdy Zayn oderwał się ode mnie usłyszeliśmy chóralne „UUuuuuuUUuu”. Zarumieniłam się. Zauważyłam, że Jenn ma dosyć nie tęgą minę. Chyba Zayn jej też się podoba.
-Idę się napić, zaschło mi w gardle – powiedział Jenn wstając.
-To chodź, bo mi też się chce pić – odparłam, także wstając.
 Udałyśmy się obydwie do malutkiej kuchni, która także znajdowała się w apartamencie chłopców.
- Łap – powiedziałam wyciągając z lodówki dwie butelki wody i jedną z nich rzucając w stronę Jennifer.
-Dzięki – westchnęła.
-Podoba ci się Zayn – stwierdziłam upijając łyk orzeźwiająco zimnej wody. Ta zakrztusiła się swoją.
-Co? Skąd wiesz? – zapytała.
-No przecież widzę jak na niego patrzysz – uśmiechnęłam się.
-Aż tak to widać? – zapytała lekko przerażona.
-Nie, spokojnie – uśmiechnęłam się. – Ja po prostu jestem dobra w rozpoznawaniu miłości. I uwierz mi, Zayn też na ciebie spogląda.
-Serio? – zapytała.
-No tak. Tylko, że on też mi się trochę podoba. Ale tylko trochę – zastrzegłam. – Nie mam zamiaru ci go odebrać. Poza tym on właśnie do ciebie chyba coś czuje.
-Dziękuję! – powiedziała przytulając się do mnie – Na razie i tak nic z tego nie będzie, to za wcześnie.
-Wiem, ale chciałam ci po prostu to powiedzieć – uśmiechnęłam się. – Chodź wracamy już do reszty.
  Weszłyśmy z powrotem do salonu. Ale to co tam zobaczyłyśmy lekko nas zaszokowało.

*Sassy*
 Dziewczyny wyszły. Coś czułam, że mają do obgadania ważną sprawę.
Zayn zakręcił butelką. Wypadło na Louisa.
-Prawda, czy wyzwanie? – zapytał.
-Wyzwanie.
-Pocałuj Hazzę.
-Ee… No dobra – powiedział. Ale, że co? Przecież to chłopak! Chociaż właściwie jest ten cały Larry. Więc dla nich to norma.
 Louis podszedł do Harry’ego z uśmiechem na twarzy. Ten także szczerzył zęby. Louis złożył na jego ustach soczysty pocałunek. Fu! Chłopak z chłopakiem. To…. Dziwne. Wszyscy zaczęli się śmiać.
 Teraz kręcił Louis. Wypadło na… mnie!
-Prawda, czy wyzwanie?
-Wyzwanie.
-No to zatańcz nam tu taki sexi taniec – wyszczerzył zęby. Ja spojrzałam na niego zszokowana.
-No chyba cię powaliło dziecko!
-No chyba nie. To gra! No dawaj. Jeszcze tylko podkład muzyczny – powiedział puszczając z telefonu piosenkę AMSCAT „Kamasutra do Brasil”.No lepszej to już nie mógł wybrać.
 Z westchnienie wstałam z miejsca. Rozpoczęłam swój zmysłowy taniec, który połączyłam także ze zdjęciem swterka.
-Bum, bum, bum. Kamasutra do Brasil! – śpiewali wszyscy. Ja nadal wykonywałam seksowne ruchy. Chłopcy patrzyli na mnie zagryzając wargi. W oczach Louisa zobaczyłam lekkie pożądanie.
 W końcu skończyłam i zobaczyłam, że tej scenie przyglądają się Jenn i Livia. Obydwie stały z otwartymi ustami. No trochę dziwnie to musiało wyglądać. Oni sobie siedzą, a ja tu tańczę takie coś. No dobra… Usiadłam. Gra toczyła się dalej, aż w końcu wszyscy poczuli się zmęczeni. Każdy po kolei szedł do łazienki wziąć prysznic, a reszta siedziała w salonie i gadała. W końcu wszyscy się wykąpali i rozeszli do pokojów.
Ja i Livia położyłyśmy się w środku, Harry obok mnie, a Louis obok Livii. Zmęczona całym dniem po prostu wtuliłam się w Hazzę i zasnęłam.

*Zayn*

  
Poszedłem razem z Jennifer do mojego pokoju.
-Ja śpię od ściany! – krzyknęła rzucając się na łóżko.
-O nie! To moje ulubione miejsce! Ja się tak łatwo nie poddam!
-No to będziesz musiał – wywaliła język w moim kierunku.
-No nie! Tego już za wiele. – powiedziałem i zacząłem ją łaskotać. Ona miała łaskotki chyba we wszystkich możliwych miejscach.
-Nie! Proszę nie! No dobra, dam ci spać od ściany, ale mnie już puść! – krzyczała śmiejąc się.
-Na taką odpowiedź liczyłem – uśmiechnąłem się kładąc w moje wywalczone miejsce. Jennifer położyła się obok mnie. Wdychałem jej zapach. Ta dziewczyna mi się podoba. Ale jest jeszcze Livia. Ona też mi się podoba. Ech… Ciężkie życie.
-Dobranoc – szepnąłem
-Słodkich snów – odpowiedziała i nieśmiało przysunęła się do mnie. Ja objąłem ją ramieniem, a ta wtuliła się we mnie. Zasnęliśmy.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No heeej :D Dedykation na Piwku i Sylci! Mamy rozdział 8 za sobą. Jeju jak to szybko leci… No manie (normalnie) nie wierzę! Cieszę się, że mam już prawie 1300 wejść i 4 obserwatorów. Osobiście sądzę, że to opowiadanie nie jest wcale dobre. Takie lekko nudnawe. Nie uważacie? Odpowiedzi w kom. Liczę na Was!


The Versatile Blogger Award

No więc w takim szoku jestem! Dostałam TRZY nominacje! A prowadzę bloga od początku marca dopiero O_o

Oto, co należy teraz zrobić:

  • Podziękować nominującemu na jego/jej blogu.
  • Ujawnić siedem faktów o sobie.
  • Pokazać nagrodę na swoim blogu.
  • Nominować 10 blogów, które Twoim zdaniem na to zasługują.
  • Poinformować o tym fakcie autorów nominowanego bloga.

Serdeczne podziękowania Gwendolyn Carter. <3

A oto fakty:

1.Uwielbiam czytać książki.
2.Moim ulubieńcem z 1D jest Louis i Harry (jakoś nie mogę się zdecydować)
3.13 jest moją szczęśliwą liczbą.
4.Koooochaaam TIRAMISU! xD
5.W zeszłym roku szkolnym moja średnia ocen wynosiła 5,27
6.Mój ulubiony smak shaka to migdałowy <3
7.Directioners stałam się poprzez piosenki "Live while we're young", "One thing" , "More than this" i oczywiście "Little things", ponieważ w grudniu na okrągło to puszczali na 4fun.tv.


I podziękowania Muzykoholiczce♥ za drugą nominację! Dziięękiii <3

Fakty:

1. Kiedyś miałam włosy do połowy pośladków, ale w 3 klasie podstawówki je ścięłam.
2.Nie przepadam za słodyczami.
3.Wolę omlety od naleśników.
4.Moją b.f.  jest Natalia i Sylcia <3
5.Mam przyjaciela chłopaka. Tomek! Haha.
6.Uwielbiam czekoladę z orzechami.
7.Jak jestem w McDonaldzie to zawsze biorę McNuggetsy...

Podziękowania dla Alex Xdd ! <3

Fakty:

1. Mam starszego o 14 lat brata, który mieszka w Anglii... :D
2. Mieszkam w bloku na wsi.
3. Z próbnego egzaminu szóstoklasisty (a mieliśmy dwa), z jednego miałam 27 pkt, a z drugiego 40 xD
4. Uwielbiam siadać w 1 ławce... Mam wgląd na dziennik :D
5. Uzależniłam się od czytania opowiadań o 1D :D
6. Ponad połowa mojej rodziny jest za granicą: brat, bratowa, wujek, ciocia, drugi wujek, druga ciocia, siostra cioteczna i druga siostra cioteczna :D
7. Gdy byłam mała to na wielbłąda mówiłam "jebot" xD

A oto blogi, które nominuję:

1. http://moja-szalona-wyobraznia.blogspot.com/
2. http://young-crazy-dreams.blogspot.com/
3. http://summer-love-story-about-1d.blogspot.com/
4. http://let-me-kiss-you.blogspot.com/
5. http://maybelly-and-i-can-not-stop-loving.blogspot.com/
6. http://can-we-stop-this-for-a-minute.blogspot.com/
7. http://justhazzascat.blogspot.com/
8. http://still-remember-me-1d.blogspot.com/
9. http://malikvashappenin.blogspot.com/
10. http://harrystylesismydrug.blogspot.com/

niedziela, 17 marca 2013

Rozdział 7


Weszliśmy do pomieszczenia i od razu wszystkie oczy skierowały się  nas. Zapała cisza. W pokoju byli tylko Jenn, Maggie, Livia, Paula, Liam, Louis, Zayn i Niall. Ta… „tylko”.
-Co wy się tak gapicie? Nie podobają wam się moje włosy? – zapytałam przeczesując je palcami – A widzisz Harry, mówiłeś że za długo przed lustrem stałam. A tu proszę! Okazuje się, że jednak za krótko.
  Wszyscy wybuchli śmiechem. No doprawdy nie wiem, co ich tak bawiło. Usiadłam obok Jenn. Czułam się trochę niekomfortowo, wszyscy się na mnie patrzyli.
-Nosz kurde, co się tak lampicie?? – krzyknęłam. Ci spojrzeli na mnie zaskoczeni moim wybuchem. Yyy… Tak, patrzyli na mnie, a potem spojrzeli xD
 - No bo wybiegłaś z płaczem, a teraz wracasz taka uśmiechnięta – odezwał się w końcu Zayn.
-A wiesz, stara sprawa – uśmiechnęłam się.
  Atmosfera się rozluźniła. Wszyscy zaczęli wesoło rozmawiać. Paula nachyliła się do mnie i szepnęła:
 -Opowiesz w hotelu.
 Ja tylko pokiwałam głową.
-Właśnie chłopaki, my już musimy chyba spadać – powiedziała Livia wstając z fotela.
-A właściwie to gdzie wy nocujecie? –zapytał Harry.
-Yyy… Ja muszę znaleźć jakiś hotel, i się zameldować, bo jeszcze tego nie zrobiłam. Do domu wracam jutro – powiedziała Livia.
-My tak samo – powiedziała Jenn.
-Ej, to może zostaniecie z nami? Tu w tej arenie jest też hotel i właśnie tutaj nocujemy i wracamy dopiero za 3 dni do Londynu. Co prawda nie ma już tu wolnych pokoi, ale zawsze możecie spać z nami przecież. – odezwał się jak zwykle wspaniałomyślny Louis.
-No nie wiem – wahałam się. Z jednej strony to przecież moi idole i chciałam z nimi spędzić jak najwięcej czasu, ale z drugiej strony, co powie na to mama?
-Oj daj spokój, tutaj nie musicie płacić, bo tu za darmo jest. A poza tym nie będziecie się teraz włóczyć same po mieście – powiedział Harry. Ja spojrzałam na dziewczyny. One pokiwały głowami.
-No to ok. Zostajemy.
-Jej!!! – ucieszyli się chłopcy.
-To chodźcie, zaprowadzimy was do naszego apartamentu. – powiedział Louis i wyszedł z pomieszczenia.
 Wszyscy ruszyli za nim. Po chwili znaleźliśmy się przed drzwiami z napisem „One Direction”. Weszliśmy do środku. Znaleźliśmy się w pomieszczeniu, które spokojnie można nazwać salonem. Duży telewizor, wygodna 4-osobowa kanapa, 2 fotele. Stoliczek do kawy i jeszcze jakieś pierdoły. Na jednej ze ścian były drzwi, chłopcy wytłumaczyli, że tam jest łazienka. Na drugiej ścianie był korytarzyk. W tymże korytarzyku po jednej stronie były dwie pary drzwi, po drugiej tak samo. Spojrzałam na chłopaków. Przecież ich jest 4.
-Ej, którzy z was śpią we dwóch? – zapytałam.
-Ja i Harry – powiedział Louis. Ah no tak. Zasmuciłam się troszkę. Miałam nadzieję, że będę spać z Harrym albo właśnie Louisem. No mówi się trudno.
-No właśnie, to może byśmy uzgodnili jak śpimy – powiedział Zayn.
-To może Zayn i Jennifer w jednym pokoju, Niall i Maggie w drugim pokoju, Paula i Liam w trzecim, a ja z Louisem weźmiemy Livię i Sassy z racji tego, że nasz pokój jest największy. – powiedział Harry. No i to mi odpowiadało! Wszyscy zgodnie przytaknęli.
 Z racji tego, że była dopiero godzina 21 wszyscy poszliśmy do salonu. Ja usiadłam na kanapie. Harry usiadł po mojej lewej stronie, a Louis po prawej. Natomiast koło Louisa siedziała Livia. Jenn usiadła na jednym fotelu, a Maggie na drugim.
  Okazało się, że dla Pauli, Liama, Zayna i Nialla nie ma już miejsca. Z braku lepszych pomysłów Niall usiadł na podłodze opierając się plecami o fotel Maggie, a Liam i Zayn także usiedli na podłodze, ale opierając się o kanapę. Paula jak to ona, usiadła mi na kolana. Na szczęście nie była ciężka.
 Chłopcy włączyli jakiś film i przynieśli jakieś przekąski. Film miał tytuł „The Ring”. Jejku, jak ja nie cierpię horrorów! Nigdy po nich nie mogę spać.
  Gdzieś po 5 minutach zaczęłam jęczeć, że mnie bolą nogi od kościstej dupy Pauli, na co ona zeszła mi z kolan i wcisnęła się między mnie i Harry’ego. Film był dosyć przerażający, jeszcze do tego chłopcy zgasili światło. Nagle rozległ się huk. Wszyscy zerwali się przerażeni.
- Co to było? – zapytałam drżącym głosem.
-To ja! Sorki, szklanka się stłukła – powiedziała Paula. Wszyscy odetchnęli z ulgą. Ktoś zapalił światło. Na podłodze leżało szkło i przezroczysty napój. No pięknie!
-Jenn, przynieś mi papier toaletowy – powiedziałam do dziewczyny. Ta wróciła po chwili z dwoma rolkami papieru.
-Srajtaśma raz, srajtaśma dwa! – powiedziała, na co wszyscy wybuchli śmiechem.
-No dobra, a teraz weź przesuń ten srajdywanik, bo za chwilę będzie cały mokry! – stwierdziłam, na co reszta zareagowała kolejnym wybuchem śmiechu.
Wytarłam cały napój z podłogi, dałam mokry papier Jenn, a ona go wyrzuciła do kosza.
- No i przyszedł czas na gównociąg. Macie? – zapytała chłopaków Jennifer.
-Gównociąg? – zaczęli się śmiać.
-No odkurzacz – powiedziała.
   Chłopcy nie mogli opanować się ze śmiechu, po chwili już wszyscy śmiali się do rozpuku. W końcu opanowali się i przynieśli odkurzacz. Raz, dwa i posprzątane!
 Wróciliśmy do oglądania filmu. Ja co chwila zakrywałam dłonią oczy. Ta Samara jest straszna! Nagle poczułam, że ktoś obejmuje mnie ramieniem. Był to Louis. Chyba wyczuł, że się boję. Wtuliłam się w niego i siedziałam tak przez prawie cały film.
 Gdy była końcówka, czyli Samara wychodzi z telewizora, po prostu nie wytrzymałam i uciekłam do pokoju Louisa i Harry’ego. Co było niewybaczalnym błędem, ponieważ strasznie się tam bałam. Usiadłam na łóżku i wpatrywałam się w ciemność.
 Rozmyślałam sobie. Cieszę się, że ja i Harry już się pogodziliśmy. Rozumiem go, wytłumaczył mi wszystko. Czuję, że znowu będziemy przyjaciółmi. Tak strasznie mi go brakowało. Teraz jest tutaj. Boję się myśleć co będzie jak on wyjedzie do Londynu. Czy sytuacja się powtórzy? Raczej nie, przecież tamto, to było przez jego matkę. Co ja gadam w ogóle. Będę z nim utrzymywać kontakt! Koniec i kropka!
 Pomyślałam o Louisie. Ja się chyba zakochałam. Nie wiem jak to możliwie, znam go od paru godzin, ale czuję się jakbym go znała całe życie. Może to dlatego, że jest po prostu moim idole i ja od zawsze się w nim podkochiwałam? Taaa, to dlatego.
 Jak na niego patrzę, to mam motylki w brzuchu, jak mnie dzisiaj przytulał, to myślałam, że się rozpłynę! On jest cudowny, idealny.
  Moje rozmyślania przerwały ciche kroki w korytarzyku. Zmroziło mi krew w żyłach. Oczami wyobraźni widziała już przerażającą twarz Samary, która zbliża się do mnie z uśmiechem na ustach. Kroki były coraz bliżej. Nie mogłam się ruszyć, byłam przerażona. Za chwilę nie będę już na tym świecie. Kroki zatrzymały się pod drzwiami pokoju, w którym byłam.
  Łzy zaczęły cieknąć mi z oczu. Ja nie chcę! Ona zaraz zamieni mnie w zombie, będę miała taką twarz jak ci ludzie z filmu. Klamka powoli opadała, a ja nadal nie mogłam się ruszyć. Łzy skapywały mi na kolana, a ja wpatrywała się w drzwi, które z przeraźliwym skrzypieniem zaczęły się otwierać. Nie wiedziałam co mam robić.
 Chciałam krzyczeć, ale żaden dźwięk nie chciał się wydobyć z mojego gardła. W końcu drzwi otworzyły się i moim oczom ukazała się ciemna sylwetka. Zaczęła wchodzić do pokoju. Ja nadal wpatrywałam się w nią z przerażeniem.
-Sassy? – usłyszałam znajomy głos. Louis!
-O Boże! To ty! Nawet nie wiesz jakiego mi stracha napędziłeś! – powiedziałam odzyskując władzę nad ciałem. Łzy momentalnie trysnęły mi z oczu.
-Przepraszam! Nie chciałem cię przestraszyć! – Louis podbiegł do mnie i mocno mnie przytulił – Ja chciałem tylko sprawdzić, czy wszystko w porządku, bo tak wybiegłaś. Jeju, ja naprawdę przepraszam – jęknął Louis.
-Dobra, już nic mi nie jest. Tylko nigdy więcej tak nie rób. Proszę – powiedziałam uśmiechając się przez łzy.
 Louis przybliżył swoje dłonie do moich policzków. Otarł mi z nich łzy. Pogłaskał jeszcze mój policzek, cały czas wpatrując się w moje oczy. Przybliżył twarz do mojej, a mi serce zaczęło strasznie szybko bić. Mój ukochany jest tak blisko mnie! Nasze twarze dzieliły milimetry. W końcu poczułam dotyk jego warg na swoich ustach.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


  Hejoo ;D Dziękuję za 9 komentarzy pod poprzednim rozdziałem! Kocham Was <3 Nawet nie wiecie ile to dla mnie motywacji.
  Nie powiem, trochę przykro, że aż dwie osoby zaznaczyły w ankiecie „Skończ pisać”, przy czym zaznaczyły też, że nie czytają… Więc kurde jakim prawem oceniają, a nawet nie przeczytali? No chore  -.-
  Powiem wam też, że słowa „srajtaśma, srajdywan i gównociąg” to są słowa mojej kochanej Nati :D Opisywała mi w smsie co aktualnie robi, a ja nie wyrabiałam ze śmiechu i postanowiłam umieścić je w moim opowiadaniu ;p oczywiście za zgodą Natki.
  I mam takie pytanie. Pisać czasem z innej perspektywy? A nie tylko z perspektywy Sassy? Odpowiedzi zostawcie w komentarzu.
  Ogółem też dziękuję za 4 obserwatorów, 61 komentarzy i 1000 wejść!!! Normalnie w szoku jestem. Oby tak dalej xD
  No więc nie przeciągam i zapraszam do komentowania, to ważne!

               Pzdr :*
                         Nala <3

piątek, 15 marca 2013

Rozdział 6



-Harry – spytałam – Powiedz mi, dlaczego?
-Sassy…  Ja przepraszam. Nie chciałem, żeby tak wyszło – powiedział.
-To może mi to wytłumaczysz? Bo ty wiesz jak ja się czułam? Przez pół roku było wszystko ok. Pisałeś, dzwoniłeś. A potem co? Myślisz, że ja nie mam uczuć? Myślisz, że jakakolwiek noc po tym zdarzeniu była nieprzepłakana? Ja cię uważałam za przyjaciela. Najlepszego. A ty mnie tak potraktowałeś. Co ty sobie wyobrażasz? Że zwykłym ‘przepraszam’ wszystko załatwisz? Że ja ci się w ramiona kurwa rzucę? Że ja to wszystko zapomnę? Otóż się myliłeś! Ja zresztą też!! Myślałam, że ja tu przyjadę to będzie wszystko ok. Ale się najwidoczniej przeliczyłam. Wiesz co ci powiem? Jesteś idiotą! Nienawidzę cię! Nienawidzę cię Styles! – krzyknęłam i wybiegłam z pomieszczenia.
  Słyszałam, że Harry mnie woła, ale ja biegłam. Styles biegł za mną, ale ja byłam szybsza. Przez łzy zobaczyłam damską toaletę. Natychmiast do niej wbiegłam. Weszłam do jednej z kabin i zamknęłam się od środka. Oparłam się o drzwi i osunęłam się po nich powoli na dół, chowając twarz w dłoniach. Łzy leciały mi po twarzy.
  Co ja sobie głupia myślałam? Że będzie w porządku? Właściwie to nie wiem. Reakcja była spontaniczna. Wygarnęłam mu wszystko co o nim myślałam. I dobrze. Długo na to czekałam. W zasadzie to nie wiem, czemu tu przyjechałam. I ja głupia jestem w ogóle. Przecież niezależnie jakby on zareagował, to i tak moja reakcja byłaby taka sama. Ciekawe jakie będzie miał wytłumaczenie. A może sobie odpuści? Bo po co się tłumaczyć przed taką jak ja? Niby kim ja jestem? Zwykłą dziewczyną, niezbyt bogatą. Szaloną. A on? Sławny na cały świat, pływa w pieniądzach. Dziewczyny na całym świecie go kochają. Więc po co mu ja? Po co?
  Po takich rozmyślaniach byłam pewna, że nie przyjdzie do mnie i się nie wytłumaczy. Więc jakie było moje zdziwienie, gdy nagle w łazience usłyszałam ciche kroki i nawoływania:
  -Sassy? Wiem, że tu jesteś! Proszę wyjdź. Ja chcę ci to wytłumaczyć. To wcale nie jest tak jak myślisz. Proszę, wysłuchaj mnie tylko, a potem możesz zrobić co chcesz. Tylko proszę, zanim mnie do końca znienawidzisz, to mnie wysłuchaj. Sassy?
  - Dobrze, więc czekam na tłumaczenie – powiedziałam cicho i wyszłam z kabiny. Zobaczyłam Harry’ego, który natychmiast do mnie podbiegł i chciał mnie przytulić, ale ja go odepchnęłam. – Słucham – powiedziałam chłodno. Harry zrobił smutną minę, ale zaczął mówić.
  -Po tym jak wyjechałaś, moja matka zaczęła zabraniać mi spotykania się z tobą. Uważała, że nie jesteś odpowiednim towarzystwem dla mnie. Powiedziała, że ty jesteś  rozbitej rodziny, a takie dzieci są nienormalne i są niebezpieczne. Ale ja ciągle utrzymywałem z tobą kontakt mimo tych wszystkich szlabanów, jakie nakładała na mnie mama, gdy przyłapała mnie na kontaktowaniu się z tobą. Aż w końcu pewnego dnia zablokowała mi w telefonie twój numer. Nie wiedziałem o tym. Niby miałem do ciebie numer i dzwoniłem, ale zawsze włączała się poczta głosowa. A ty nie oddzwaniałaś. Nie odpisywałaś na smsy. A ty po prostu o tym nie wiedziałaś. Po jakimś czasie mama powiedziała, że t-t-ty nie ży-y-yjesz – łzy popłynęły mu po policzku. – Nie chciałem w to wierzyć. Ale matka mówiła mi ciągle, że umarłaś od nadmiaru alkoholu i narkotyków. Wydawało mi się to niemożliwe. Ale ty nie odpisywałaś, nie odbierałaś. W końcu uwierzyłem. I wtedy zaczął się okres rozpaczy w moim życiu. Siedziałem u siebie w pokoju, nie odzywałem się do nikogo. Nie chciałem z nikim rozmawiać. Któregoś dnia postanowiłem, że pójdę do X Factora. Zawsze mi powtarzałaś, że z takim głosem to ja będę światową sławą. Więc poszedłem tam. Dla ciebie. Chciałem to zrobić właśnie dla ciebie. Nie dla siebie, czy mamy. A kiedy mi się udało osiągnąć karierę, cały czas myślałem o tobie. Dziękowałem ci każdego dnia. Bo gdyby nie ty, nie miałbym takiego życia. Nie poznałbym tej 4 wariatów. Nie byłbym sławny.
  A potem, pół roku temu, mama powiedziała mi prawdę. Powiedziała, że strasznie pokłóciła się z twoją mamą i nie chciała, żeby dzieci też miały jakikolwiek ze sobą kontakt. Nie rozumiałem jej. Dlaczego niby to zrobiła? Od tamtej pory nie odzywam się do niej. I jest mi z tym dobrze. A ty… Ciebie szukałem cały czas. Ale nie wiedziałem gdzie ty właściwie mieszkasz. Nie znałem twojego numeru. Nie wiedziałem o tobie nic. Powoli traciłem nadzieję, aż tu nagle pojawiłaś się na koncercie. Byłem taki szczęśliwy jak cię zobaczyłem. Nie mogłem w to uwierzyć. Przepraszam. Proszę, wybacz mi. – spojrzał na mnie załzawionymi oczami. Wiedziałam, że mówi prawdę. Mimo upływu lat nadal wiedziałam kiedy kłamie. Teraz nie kłamał.
  -Ja ci wybaczam. Teraz wiem, że tobie też nie było łatwo. A ja cię przepraszam, że tak szybko cię osądziłam – przytuliłam go do siebie z całej siły. – Ale obiecaj mi, że już mnie nie zostawisz.
  -Obiecuję. – szepnął w moje włosy. – Nawet nie wiesz jak za tobą tęskniłem. – ścisnął mnie mocniej.
  - A teraz chodź do reszty. Dziewczyny się pewnie o mnie martwią. – powiedziałam z uśmiechem odrywając się od niego – Tylko poczekaj chwilkę, bo muszę się ogarnąć. Pewnie wyglądam jak straszydło – powiedziałam śmiejąc się.
  - No troszkę –zaśmiał się a ja dźgnęła go palcem w brzuch. Spojrzałam na ścianę. Zobaczyłam obraz. A był to bardzo fajny obraz. Przedstawiał 3 białe kamienie ułożone na sobie, a w tle widniała plaża. Zaczęłam się przeraźliwie śmiać. Harry spojrzał na mnie zdezorientowany. Ja, krztusząc się ze śmiechu wskazałam mu palcem obraz.
  -Zobacz jaki ładny stosik – powiedziałam. I już po chwili oboje tarzaliśmy się po podłodze ze śmiechu. (Jak ktoś nie wie o co chodzi, to proszę to obejrzeć na youtube Niekrytego Krytyka Dobranocny Ogród)

  -No dobra. Harry, ogar – powiedziałam już troszkę uspokojona.  Podeszłam do umywalki i spojrzałam w lustro. Fu! Rozmazany makijaż, włosy sterczące na wszystkie strony. Szybko obmyłam twarz wodą i obróciłam się w stronę Harry’ego.
 -Eeeej?? – zapytałam. Ten spojrzał na mnie pytająco. Uniosłam ręce i strzepnęłam wodę ze swoich dłoni prosto na twarz Harry’ego.
 - Ej! To nie fair! – dopadł mnie i zaczął łaskotać. W końcu uspokoiliśmy się i mogłam w spokoju dokończyć przerwaną czynność, a mianowicie ogarnianie się. Więc znowu podeszłam do lustra i wyciągnęłam z torebki szczotkę do włosów. Uczesałam swoje czerwone kudły. Przemalowałam je niedawno, jakiś tydzień temu. I podoba mi się. No więc rozczesałam się i wyjęłam z torebki tusz do rzęs. Użyłam go, nałożyłam jeszcze małe poprawki i byłam gotowa do pokazania się ludziom. Spojrzałam na Harry’ego. Ten znudzony siedział na kanapie i czytał jakąś gazetę. Tak, w tej łazience była kanapa.
  - Chodź. Już jestem gotowa – powiedziałam.
  - No w końcu. Ile mogę czekać. – uśmiechnął się.
  -Oj nie marudź. Dziewczyna musi ładnie wyglądać – zaśmiałam się.
  -Ty i tak ładnie wyglądasz – wyszczerzył się do mnie.
  - Weź nie żartuj. No ale chodź już.
  Wyszliśmy z łazienki i udaliśmy się do pomieszczenia, w którym przebywała reszta.


No więc HEJ :D Nie czekałam na 10 komentarzy, bo i tak pewnie by ich nie było. No więc rozdział jest. I dedykuję go Sylci <3, która mnie męczyła o niego cały dzień. I mojej kochanej Piwku <3 (znanej pod pseudonimem Gwendolyn Carter), która też cały dzień mnie o niego męczyła.
Oczywiście przy pisaniu nie obyło się bez komplikacji, a mianowicie, gdy napisałam już cały rozdział, to mój komputer się chyba na mnie obraził i usunął mi wszystko co napisałam. A więc musiałam zaczynać od początku. Uporałam się z nim w 1,5 h. Dumna z sb jestem xD No więc nie przynudzam i zapraszazm do komentowania :D


wtorek, 12 marca 2013

Rozdział 5

Hej. Rozdział dedykuję Gwendolyn Carter, mojej best friend <3 Gdyby nie ona rozdział byłby najprawdopodobniej w piątek.

                             ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


Jechałam samochodem z Paulą, Jenn i Maggie. Paula siedziała koło swojej mamy z przodu na miejscu pasażera, a z tyłu po prawej od okna. Obok mnie siedziała Jenn. Paula i Jenn ciągle trajkotały, a ja i Maggie siedziałyśmy wpatrzone w szyby samochodu. Po raz pierwszy widzę ją taką milczącą. Jej też jest ciężko. Ona też ma wspomnienia związane z zespołem. Pewnie czuje się tak samo jak ja. Chociaż ona może bardziej smutna jest. Ja się nawet troszkę cieszę…
Wpatrywałam się w budynki, które mijaliśmy. Migające światła. Było jeszcze jasno, ale padał deszcz. Ciężkie krople spływały po szybie. 
 W końcu dojechałyśmy. Stanęłyśmy pod areną. Mama Pauli dała nam jeszcze wskazówki jak dostać się potem do hotelu, w którym miałyśmy nocować, po czym odjechała.
Spojrzałam na dziewczyny. Uśmiechały się. Nawet na twarzy Maggie gościł promienny uśmiech. Ja także poszłam ich przykładem. Teraz wyglądałyśmy jak gang szczeżui (xD). Złapałyśmy się za ręce, po czym podeszłyśmy do ochroniarza stojącego przy wejściu do budynku. Pokazałyśmy bilety, weszłyśmy do środka i zajęłyśmy swoje miejsca w 3 rzędzie. Były tłumy. Co za szczęście, że mamy miejsca tak blisko sceny. Było tu parę tysięcy fanek. Usiadłyśmy na krzesłach. Najpierw ja, obok mnie Paula, potem Jenn, a na końcu Maggie. Spojrzałam w prawo. Zobaczyłam śliczną brunetkę. Uśmiechnęłam się do niej.
-Hej – powiedziała – jestem Livia.
-A ja Sassy – pokazałam ząbki. – Pierwszy raz na ich koncercie? – zapytałam.
-Nie… Byłam już wcześniej. Ale nie mogłam przegapić takiej okazji. Mieszkam niedaleko. W Northempton.
-A ja z przyjaciółkami mieszkamy w New Market. Fajne miasteczko, powiadam ci.  – zaśmiałam się. Wdałam się w nią w miłą pogawędkę. Fajna dziewczyna. Polubiłam ją. Okazało się, że ona też ma wejściówki VIP.  Musiałyśmy w końcu przerwać, albowiem zapowiedziano już chłopców. Znowu ścisnęło mnie w żołądku. Po tylu latach znowu go zobaczę. Znowu zobaczę te jego zielone oczyska i urocze loczki. I ten uśmiech. Który kiedyś był zarezerwowany tylko dla mnie…
 Nagle usłyszałam potężny wrzask fanek. Spojrzałam na scenę. Chłopcy już wchodzili. Najpierw wszedł Zayn, potem Liam, Niall. W tym momencie spojrzałam na Maggie. Miała łzy w oczach. Następnie na scenę wyszli Louis i Harry. Spojrzałam na niego i momentalnie znowu powróciły do mnie te wszystkie wspomnienia, wspólnie przeżyte chwile. Łzy trysnęły mi z oczu. Dziewczyny nic nie zauważyły. I  dobrze. Paula patrzyła na nich jak zahipnotyzowana. Jennifer skakała i piszczała. Nie wiedziałam, że można tak głośno krzyczeć. Zachowywała się jak cofnięte w rozwoju dziecko. Ale to w niej lubiłam. Maggie nie widziałam, ponieważ zasłaniała mi ją skacząca Jenn. Znowu spojrzałam na scenę. Chłopcy witali się z nami. W sensie fankami. Wszyscy się uśmiechali. Harry patrzył na jakieś miejsce na widowni. Podążyłam za jego wzrokiem. Zobaczyłam jakąś słodko uśmiechającą się blondynką. No tak, Taylor Swift. ( Natii?? Tayloooorrrr Swwwwwiiiiifffftttt! [przyp. aut.]) Przykro mi się zrobiło troszeczkę. No ale…
Takie życie.  Może wkrótce to się zmieni. Chłopcy zaśpiewali „Kiss you”, „One Way or Another” , „Live while we’re young” , „Gotta be you” , „Little things”. Potem troszkę  się powygłupiali na scenie. Pogadali z niektórymi fankami i znowu wzięli się za śpiewanie. „One thing” ,  potem „Moments” , „Up All Night” , „Same Mistakes” , „Over Again” , na piosence „Rock Me” zakończyli koncert. Szybko jakoś zleciało mi to. Chłopcy zeszli ze sceny. Za 20 minut miało się odbyć spotkanie z tymi, które mają bilety VIP. Razem z Jenn, Paulą, Maggie i nowo poznaną Livią podeszłyśmy do automatów z piciem i kupiłyśmy sobie po puszce Pepsi. Stałyśmy tak sobie i gadałyśmy. Szybko nam zleciało te 15 minut. Sala opustoszała. Udałyśmy się do pokoju, gdzie miało się odbyć spotkanie. Pod drzwiami czekało ok 20 dziewczyn. Stanęłyśmy obok. Nagle drzwi się otworzyły i wpuściły nas do środka. I znowu to cholerne ściskanie w żołądku. Spojrzałam na dziewczyny. Paula i Livia się uśmiechały, Jenn szczerzyła się jak głupia, a Maggie miała smutną minę. Podobnie jak ja. Ona też to przeżywała.
Weszłyśmy do pomieszczenia. Chłopcy siedzieli przy na kanapie. My usiadłyśmy na kanapie naprzeciwko nich. Miałyśmy szczęście, że weszłyśmy jako pierwsze, bo inaczej musiałybyśmy stać.
  Spojrzałam na Harry’ego. Rozmawiał akurat z jakąś brunetką i się uśmiechał. Automatycznie rozryczałam się. Jenn mnie przytuliła. Powoli wstałam i razem z Livią i Jenn podeszłyśmy do chłopców, wyciągając ich zdjęcia z torebek, by nam je podpisali. Paula została jeszcze z Maggie na kanapie, bo ta też płakała i na razie nie chciała iść. Ja otarłam łzy z policzków i podeszłam do Zayna.
-Hej, podpiszesz się? – zapytałam go z uśmiechem.
-Jasne. Jak masz na imię? – spojrzał na mnie tymi swoimi czekoladowymi oczami.
-Sassy – uśmiechnęłam się i podałam mu jego zdjęcie. Podpisał się, a ja mu podałam kolejne zdjęcie, na którym był cały zespół. Na tym też się podpisał. Porozmawiałam z nim trochę. Zauważyłam, że Livia rozmawia z Harrym, a Jenn z Louisem.  Pokój powoli pustoszał. Zostałyśmy tylko my i jakieś 3 dziewczyny. Do Zayna podeszła wysoka brunetka, więc ja odeszłam od niego i podeszłam do Nialla. Powtórzyła się sytuacja jak z Zaynem. Tylko, że z Niallem jeszcze się trochę pośmialiśmy. Lubię go, wesoły chłopak. Ale po tym co  zrobił Maggie miałam lekko inne zdanie o nim. Zobaczyłam, że właśnie Maggie wstaje i podchodzi do nas. Uśmiechnęłam się do niej i zostawiłam ją samą z Niallem. Niech sami sobie wszystko tłumaczą. Podeszłam do Liama. I znowu to samo. Potem nadeszła kolej Louisa. To w nim byłam zakochana. On mi się podobał najbardziej z zespołu. Oczywiście Harry też, ale na Louisa inaczej patrzyłam.
-Hej – wyszczerzył się do mnie – Jak masz na imię?
-Sassy – zarumieniłam się.
-Słodko wyglądasz jak się rumienisz – powiedział i mnie przytulił. Poczułam się jak w raju.
-Haha – zaśmiałam się – Uważaj bo ci uwierzę.
-No ale to prawda – uśmiechnął się – Imię też masz piękne. Piękne imię dla pięknej dziewczyny.
-Weź przestań! Teraz pewnie wyglądam jak burak. – powiedziałam uśmiechając się.
-Ale taki słodki!
-Hahaha! – zaśmiałam się, a on znowu mnie przytulił i uszczypnął w brzuch.
-Ej a to co miało być? – zapytałam.
-Podryw XXI wieku. – pokazał ząbki.
-Zawstydzasz mnie – znowu się zarumieniłam.
-No ale… Ej, dasz mi swój numer? – zapytał.
-Ale że ja? Tobie? Swój numer? Po co? – zadawałam pytania.
-Bo chciałbym się jeszcze z  tobą spotkać. Polubiłem cię, serio – uśmiechnął się.
-Oj, no to ok – podałam mu swój numer. – To podpisz mi się jeszcze na zdjęciu. Ok? – zrobił to o co prosiłam.
 No i teraz się zacznie. Został Harry. Chciałam to już mieć za sobą. Podeszłam do niego. Byłam strasznie zdenerwowana.
 - Hej – uśmiechnął się – Jak masz na imię? – zapytał. Czyli jednak. Nie pamięta. Ale może jak mu powiem imię to sobie przypomni.
 - Sassy – powiedziałam i uważnie przypatrywałam się jego twarzy. Nic. Nadal się uśmiechał.  Podpisał się na obydwu zdjęciach, przytulił mnie.
 - Moja przyjaciółka z dzieciństwa miała tak na imię – uśmiechnął się do mnie. Dostałam skurczu w brzychu.
 - No tak – sztucznie się uśmiechnęłam i odwróciłam się by odejść.
 Jednak coś mnie zatrzymało. Był to Harry, który załapał mnie za rękę i patrzył na mnie z niedowierzaniem.
 -Sassy? – szepnął. – Clenvater? – pokiwałam jedynie głową. I zatonęłam w jego objęciach. Rozryczałam się. Zauważyłam, że on też płacze.
 - Harry? – spytałam. –Powiedz mi, dlaczego?

       ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

No więc zastosuję mały szantaż. 10 komentarzy = kolejny rozdział ;D No więc czekam i wcale nie narzekam :P Zachęcam do udziału w ankiecie i zapraszam na bloga mojej kochanej Gwendolyn :) moja-szalona-wyobraznia.blogspot.com


niedziela, 10 marca 2013

Rozdział 4

Hej, mam mały napad weny, więc teraz często dodaję rozdziały ;D Ale to pewnie się niedługo skończy, chociaż mam nadzieję, że nie. Z góry przepraszam, że tak mało się dzieje. W 5 rozdziale już będzie dużo, dużo więcej ;) A więc zapraszam.
     ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~



  Uporałam się z lekcjami, gdy była godzina 15. Jak to mam w tradycji włączyłam laptopa i weszłam na facebooka i twittera.  Nic ciekawego nie było. Nagle zobaczyłam, że Harry dodał twitta. „Koncert w Cambridge? Mam nadzieję, że spotkam pewną osobę J”. Serce zabiło mi mocniej. Czyżby tu chodziło o mnie?? Nie, to niemożliwe.. A może jednak?  Biłam się z myślami. Spojrzałam na ekran. W odpowiedzi widniał twitt od Louisa. „Stary… Ja o czymś nie wiem? Na kogo tak liczysz? :D” O kurde! Ciekawe co Harry odpowie! Czekałam. Po 2 minutach ukazał się twitt od Harry’ego. „No wiesz… To jest osoba płci żeńskiej, jakby coś ;D”. O Boże, Boże, Boże, Boże! Kolejny twitt od Louisa. „A jak ma na imię? :P”. Na odpowiedź nie trzeba było długo czekać. „Nie powiem… xD”. I kolejny twitt od Louisa. „No to chociaż inicjały! Proszę :D”. Teraz już będzie wiadomo. Na pewno! Niech Harry tylko odpisze, proszę, proszę, proszę!
   Jest! Odpowiedź! Głośno wciągnęłam powietrze i spojrzałam na ekran. „ T. S. :D Mówiła, że będzie na koncercie, więc na nią czekam J” Co? T. S? Czy to…? Eeee… Tylor Swift?? Ale jak? Ja chyba za dużo oczekuję… I po co? Robić sobie nadzieję, a potem się okazuje, że to nieprawda… Eh… Już nigdy więcej – postanowiłam.  No przecież ja za chwilę zacznę płakać! Nie! Nie pozwolę na to! Będę silna. Niezależnie od tego jak zareaguje jak mnie zobaczy będę silna. Nie będę płakać. Choćby nie wiem co się działo.  Uśmiechnęłam się do siebie.
 Spojrzałam na zegarek. 15.30. Jejuuuuu…. Włączyłam muzykę i położyłam się na łóżku. Wybór padł na „Little Things” – One Direction. Lubiłam tą piosenkę, ona mnie uspokajała… Po chwili na łóżko wskoczyła Nala. Właśnie. Gdzie ona cały czas była? Spojrzałam na nią. Przeciągnęła się mrucząc. No tak, pewnie spała. Pogłaskałam ją i przytuliłam do siebie. Ej! Ja jeszcze nie powiedziałam Pauli, że mam kotka! To się dziewczyna ucieszy. Ona kocha koty. Tak jak ja.
 W końcu była godzina 15.50. Ubrałam się w to i wyszłam z domu. Na schodkach prowadzących do jej posiadłości  byłam gdy wybiła godzina 16.00. Zanim zapukałam obejrzałam się za siebie. Zobaczyłam w oddali Jennifer. Pomachałam jej i do niej podbiegłam. Pocałowałam dziewczynę w policzek i obydwie ruszyłyśmy do domu Pauli. Już miałam naciskać dzwonek, gdy dopadła nas zdyszana Maggie i sama wcisnęła dzwonek. Zaśmiałam się. Kochana wariatka. Znam ją i Jennifer dopiero jeden dzień, a zdążyłam się do nich przywiązać. One są wspaniałe. To będzie cudowna przyjaźń.
 Po chwili w drzwiach ukazała się Paula. Powitała nas uśmiechem.
-Wchodźcie, wchodźcie. Ja jestem w kuchni jak coś - powiedziała oddalając się. No tak, pewnie coś ugotowała. Uwielbiała gotować, a ja uwielbiałam jeść to, co ona ugotowała. - A ty Sassy weź oprowadź dziewczyny.
Pokój Pauli (tylko łózko dużo większe)
  -Ok, więc chodźcie. - wyszłam z przedpokoju - Tu macie salon, tutaj jadalnię, tam kuchnię, a tutaj jest łazienka. A teraz góra. - wspięłam się po schodach. Dziewczyny poszły za mną. Znalazłyśmy się w wąskim korytarzyku. - Te pierwsze drzwi to sypialnia rodziców Pauli, ale nie będziemy tam teraz wchodzić. Po lewo kolejna łazienka, a te drzwi na wprost to gabinet. -  wspięłyśmy się po kolejnych schodkach. - A to piętro należy całkowicie do Pauli. - Od razu ze schodów znalazłyśmy się w takim mini salonie, w którym były dwie par drzwi. - Te na prawo to pokój Pauli, a na lewo to łazienka. - Zaprowadziłam dziewczyny do pokoju Pauli. 
-O kurde! - wykrzyknęły.
-Ja też taki chcę - westchnęła Jennifer.
Łazienka Pauli
-Ja też kocham jej pokój - uśmiechnęłam się. - A teraz łazienka. - I znowu "och" i "ach".
- Dobra dziewczynki, teraz idziemy zobaczyć co takiego ugotowała Paula. - powiedziałam i zbiegłyśmy na dół. Paula właśnie stawiała na stole spaghetti.
- O Matko! Kocham spaghetti! - wykrzyknęła Maggie i od razu usiadła na krześle i nałożyła sobie tego dosyć sporo. No ale 'sporo' to mało powiedziane. Było tego od groma. 
-Ty z tym jedzeniem to do Nialla jesteś podobna - zaśmiała się Paula. Ja, ona i Jenn usiadłyśmy już do stołu.
-No jak się razem dorast... - nagle Maggie zorientowała się co powiedziała - Eeeee... To znaczy...
-To znaczy co? - spytałam.
-Ale obiecujecie, że nikomu nie powiecie? - spojrzała na nas z powątpieniem.
-Obiecujemy - odpowiedziałyśmy chórem..
-No więc - zaczęła swoją opowieść Maggie. - Mieszkałam w Irlandii, prawda? No więc byłam zawsze byłam sąsiadką Nialla. Przyjaźniłam się z nim. Jako małe dzieci wszędzie ze sobą łaziliśmy, jako starsze też. To ja namówiłam go na udział w X Factorze. Udało mu się, ale nikomu nic o mnie nie mówił. Ja nie chciałam rozgłosu, a on to uszanował. Utrzymywaliśmy naszą przyjaźń w tajemnicy. Nawet reszta zespołu nic o mnie nie widziała. No i stał się sławny. Codziennie smsowaliśmy, albo gadaliśmy na Skypie. Nagle przestał do mnie pisać. Wkurzyłam się. Potem, gdy w końcu się odezwał zarzuciłam mu, że on mnie nie lubi i spytałam się po co on w ogóle zadaje się z kimś takim ja... Że jest głupi. Na to on powiedział, że go straszliwie wkurzam. No i na tym koniec znajomości... - zakończyła swoją opowieść. Spojrzałyśmy na nią. Byłyśmy w szoku. Nagle poczułam, że powiem i o swojej historii. Myślę, że można im zaufać, Paula już wie. Maggie sama się otworzyła, więc ja też jej zaufam. Jest tego warta. A Jennifer... Ją chyba najbardziej polubiłam i ufam jej już w pełni. Już czas.
-Ja też chcę coś wam powiedzieć - wzięłam głęboki wdech. Spojrzałam na Paulę. Uśmiechała się.   
 Opowiedziałam im całą moją historię. Gdy skończyłam dziewczyny bez słowa się do mnie przytuliły. Stałyśmy tak parę minut, gdy nagle Jenn wpadła na genialny pomysł.
-Oglądamy My Little Pony!
-Hahhaha, powaliło cię? - śmiałyśmy się.
-No ale to jest na serio super! Obejrzyjcie chociaż jeden odcinek.
-No ok! To idziemy - zdecydowała Paula. Poszłyśmy do pokoju Pauli, rozłożyłyśmy się na łóżku i włączyłam laptopa. Wyszukałyśmy na youtube jeden z odcinków MLP i zaczęłyśmy oglądać. Muszę przyznać, że to jest na prawdę niezłe. Zakochałam się w kucykach Pony. Dziewczyny mają podobne odczucia. Obejrzałyśmy jeszcze kilka odcinków. Pośmiałyśmy się, powygłupiałyśmy, pogadałyśmy i umówiłyśmy się na zakupy. W środę Mag i Jenn idą ze mną i z Paulą na zakupy. Postanowiły, że też mi coś kupią na urodziny. Nawet się cieszę, bo nie lubię wydawać kasy.
 Pożegnałyśmy się o 21 i udałyśmy się do swoich domów. Wiem, że było wcześnie, ale ja od razu poszłam spać.

<Sobota>

 To już dzisiaj!!! Dzisiaj! Dzisiaj się z nim zobaczę. Nie mogę się doczekać. Co do urodzin, to w czwartek zaprosiłam do siebie tylko Paulę, Jennifer i Maggie oraz Mika. Zakumplowałyśmy się z nim. Ale on chyba coś do mnie czuje. A ja... Nie. To nie jest mój typ. Ładny jest, ale nie to, że mi się podoba. Dziewczyny się z nim dogadują i jest git. Spędziliśmy miłe popołudnie. Wygłupialiśmy się itp. Dostałam od dziewczyn ( na zakupach ) fajne ciuchy. 

Od Pauli:




















Od Maggie :






Od Jennifer:



Od Mika dostałam świnkę skarbonkę i szlafroczek *.*. 
Ogólnie czas spędziliśmy miło i przyjemnie. Okazało się, że od mamy prezentem była Nala, ale dała mi ją wcześniej.
 No ale przejdźmy do dnia dzisiejszego. Koncert mieliśmy na 17.00. Umówiliśmy się, że przed 16 podjedzie po nas mama Pauli i zawiezie nas na koncert, a wrócimy dopiero rano, ponieważ zatrzymamy się w hotelu na noc po koncercie.
  Była właśnie 13. Zeszłam do salonu i włączyłam w telewizji Disney Channel. Oglądałam do 14.30 i postanowiłam, że się będę powoli ubierać. Poszłam do łazienki, umyłam włosy i w szlafroku weszłam do pokoju. Nala ciągle za mną chodziła. Wybrałam ten zestaw i poszłam do łazienki zrobić fryzurę. Właściwie tylko wysuszyłam włosy i je rozczesałam. Same ładnie mi się układały. Jeszcze tylko delikatny makijaż i jestem gotowa. Była 15.30. Zaczęło mnie ściskać w żołądku. To już niedługo. Zeszłam na dół, żeby zrobić sobie kanapki. Nie wiem dlaczego, ale jak jestem zestresowana to jem. Zrobiłam sobie kanapki z nutellą. Tym razem posłuchałam się zaleceń mamy, żeby nie jeść z cebulą. Nie chciałam mieć cebulowego oddechu. Zorientowałam się, że dawno się nie widziałam z mamą. No ale ona gdzieś ciągle jest. Teraz też jej nie było. Spojrzałam na zegarek. 15.50. I w tym momencie usłyszałam trąbienie samochodu na ulicy. Już są. To już czas.


   ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Jest 4 ;D Jestem dosyć niezadowolona z tego rozdziału. Jak już mówiłam mało akcji. Ale w 5 będzie się działo *.* Obiecuję. W końcu będzie już koncert :P 
Jak myślicie? Harry pozna Sassy? Czy może oleje ja? A może w ogóle jej nie pozna?


I zapraszam na bloga mojej przyjaciółki. Bardzo proszę, wejdźcie. On jest na prawdę świetny. Polecam ;)


CZYTASZ = KOMENTUJESZ