sobota, 9 marca 2013

Rozdział 3

Rano wstałam o 10.00 i byłam wypoczęta. Obudziłam Paulę i ubrałam się we wczorajsze ubrania. Paula była ubrana w to. Zeszłyśmy na dół w celu zjedzenia śniadania. Jej mama stała w kuchni i smażyła...
-Naleśniki! - krzyknęła Paula. Zaśmiałam się i usiadłyśmy do stołu. Pani McNillsen postawiła przed nami talerz naleśników. Od razu rzuciłyśmy się na nie. Ja posmarowałam swoje Nutellą <3. Paula zresztą też. Wcisnęłam w siebie naleśniki, po czym wstałam od stołu.
-Dziękuję za pyszne naleśniki. Ja już muszę lecieć bo mama się będzie denerwowała. Do widzenia - powiedziałam. Pożegnałam się z Paulą całusem w policzek i wybiegłam z domu.

Wróciłam do domu, przywitałam się z mamą i poszłam do siebie do pokoju. Zaczęłam czytać książkę pt. "Czerwień Rubinu". Tak zleciał mi czas do 15. Zeszłam na dół i poszłam do salonu, mama pewnie była w kuchni.
- Kiedy obiad? - krzyknęłam.
-Tak za ok. 10 minut! - odpowiedziała. Czyli była w kuchni.
 Włączyłam telewizję i przełączyłam na 4fun.tv. Akurat leciała piosenka "Scream & Shout" Willa I'm i Britney Spierse. Oczywiście ja (jak to ja) zaczęłam tańczyć. Uwelbiałam to. Odprężało, pozwalało się wyciszyć. O ile podczas tańczenia szalonego tańca można się wyciszyć. No ale ja już tak mam. Ruchy... Noga w przód, machnięcie ręką. Obrót głową. I to jest piękne. Do tego dochodzi ciche podśpiewywanie pod nosem. Lub dzikie darcie się słów piosenki, co występuje w większości wypadków gdy tańczę. Lubiłam tańczyć, ale nigdy nie zdecydowałam się zapisać na jakieś kursy czy coś takiego. Ja to robię raczej dla przyjemności niż dla szkolenia. Gdybym się tym zajęła przestałabym mieć czas na wszystko. Chociaż z drugiej strony może lepiej by było gdybym była czymś zajęta. Uwolniłoby mnie to od ciągłego myślenia o Harrym.
Już za 6 dni się z nim widzę! Jestem taka podekscytowana... O jeju! Ale z drugiej strony obawiałam się. Bałam się odrzucenia. Bałam się tego, że o mnie zupełnie zapomniał. Że gdy podejdę i się przedstawię on po prostu... Po prostu się podpisze, uśmiechnie i przejdzie dalej. Tak tego się obawiałam. Już nawet nie tego, że będzie mnie pamiętał ale odrzuci. Że jak się przedstawię to wytrzeszczy oczy i spojrzy na mnie z obrzydzeniem. To by było lepsze... Co ja gadam! To wcale nie byłoby lepsze. To by było 100 razy gorsze. Teraz już sama nie wiem jak to będzie. No ale pożyjemy zobaczymy.
 Przetańczyłam jeszcze kilka piosenek i usiadłam na kanapie zmęczona. Spojrzałam na zegarek. Była 15.30. Co tak długo ten obiad?? Weszłam do kuchni. Mama stała przy wyłączonej kuchence i rozmawiała z kimś przez telefon. Przewróciłam oczami. To się nigdy nie skończy. Czasem to miałam wrażenie, że mama i jej przyjaciółka Mary obmyślają plan zawładnięcia nad światem, bo ciągle gadały przez telefon. Mama nie przeżyłaby dnia nie spotkając się z nią lub nie gadając przez conajmniej godzinę przez telefon. Westchnęłam. Zajrzałam do garnka. Wszystko surowe.
-No to ja zamówię pizzę - szepnęłam. Mama spojrzała na mnie i pokiwała głową, po czym wrócila do rozmowy z ciocią Mary. Kazała mi się tak nazywać odkąd pamiętam. Zawsze mówiłam do niej "ciociu". Miała małego, sześcioletniego syna Maxa, którego kochałam jakby był moim bratem. On także mnie ubóstwiał. Spędzaliśmy ze sobą naprawdę dużo czasu. Przywiązałam się do tego słodziaka. (Max :))
 Wyjęłam telefon z kieszeni. Wybrałam znany mi na pamięć telefon do pizzerii.
-Halo? Chciałabym zamówić średnią Pepperoni z dodatkowym serem i sosem czosnkowym - wiedziałam, że mama nie będzie jadła, bo ona nie lubi pizzy. Podałam facetowi adres i się rozłączyłam. Usiadłam na kanapie w salonie i włączyłam Disney Channel. Ja nigdy z tego nie wyrosnę :D Leciał akurat odcinek "Taniec rządzi", w którym Cici miała mieć korki z matmy od, jak to mówiła "przystojnego, słodkie studenta". Okazało się, że ten "student" to 10-letni kujon w okularach. Oglądałam ten odcinek milion razy i znałam go prawie na pamięć. Właśnie w tym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi. I w telewizji i u mnie w domu. Usłyszałam wołanie Cici z telewizji: "Wysoki, słodki student! Wysoki, słodki student!". Otworzyłam drzwi i zobaczyłam... Wysokiego, słodkiego chłopaka z pizzą w ręku, który wyglądała mi na studenta. Zaczęłam się przeraźliwie śmiać.
 - Eee. Coś nie tak? - zapytał zmieszany.
 - Nieee - powiedziałam, przestając się śmiać. - Wszystko ok. Tylko dostałam niekontrolowanego napadu śmiechu. Ja tak mam. - uśmiechnęłam się. Postanowiłam troszkę poflirtować. -Jestem Sassy - po raz kolejny uśmiechnęłam się. Tylko tym razem mój uśmiech był uwodzicielski.
- A ja Mike - odwzajemnił uśmiech. Nie jest nieśmiały. Dobrze.
- Zamówiłam na pizzę z ciastem, ale nie myślałam, że przywiezie mi ją ciacho - spojrzałam na niego spod rzęs.
-A mi nie mówili, że mamy takie śliczne klientki - pokazał swoje śliczne ząbki - Dasz swój numer?
-Jasne - czekaj chwilkę. Pobiegłam po telefon. Wróciłam. Akurat wyjmował swój z kieszeni. - Sory, ale nigdy nie mogę zapamiętać swojego numeru. - Wzięłam od niego telefon i przepisałam swój numer na jego tel. Zorientowałam się, że on nadal trzyma w ręku pizzę. Wzięłam ją od niego. Podziękowałam, zapłaciłam, a on wyszedł.
Uśmiechnęłam się sama do siebie. Poszłam do salonu i rozsiadłam się na kanapie zajadając się pizzą.
 Mama skończyła w końcu gadać i szybko wybiegła z domu. Spojrzałam na nią zdziwiona, ale nic nie powiedziała. Po chwili wróciła. Spojrzałam na nią.
-Nispodzianka!!! - krzyknęła. Z jej rąk wyśliznął się słodki kotek.
-Ooooo jaki cwiiiiiiit!!!! - rzuciłam się na kotka, tuląc go do siebie.
-Nie ściskaj go tak, bo go udusisz! - śmiała się mama.
-Kocham cię! -rzuciłam się jej na szyję. Kot wydał z siebie pisk. - Ojej, przepraszam kochanie, nie chciałam. Już więcej tak nie zrobię. Obiecuję. A teraz pewnie jesteś głodna. Chodź, dam ci mleczka. - zaczęłam gadać do kotka. - Nazwę cię... hmmm... Już wiem! Będziesz Nala. Pasuje? - zapytałam kotka. Ona jedynie w zamruczała w odpowiedzi. Czyli pasuje.
 Dałam kotkowi jeść i zaczęłam się z nim bawić, Nim się obejrzałam wybiła 18. Poszłam z kotem odrobić lekcje. Zajęło mi to czas do 19. Nie chciało mi się jeść kolacji, więc tylko wzięłam z kuchni banana. Weszłam na facebooka i twittera. Pojawił się tweet od Louisa Tomlinsona "Cambridge, za tydzień przybywamy! Bój się ! :)" Ścisnęło mnie w żołądku. Nie mogłam się doczekać tego dnia. Posiedziałam jeszcze trochę przed laptopem. Nala zasnęła na łóżku obok mnie. Ona tak słodko spała. Zostawiłam ją i zeszłam na dół pooglądać telewizję. Mamę gdzieś wcięło. Pewnie poszła do cioci Mary. Mogła mnie zawołać. Dawno nie widziałam się z Maxem. No ale dupa. Włączyłam telewizję i znowu przełączyłam na Disney Channel. Oglądałam do 21. Poszłam na górę do pokoju. Nala jeszcze spała. Weszłam do łazienki, wykąpałam się i położyłam do łóżka. Byłam zmęczona, więc od razu zasnęłam przytulając kotka do siebie.

                                                                 ***

Rano wstałam, a Nali nie było obok mnie. Pewnie mama ją zabrała - pomyślałam. Była godzina 6.30. Do szkoły miałam 10 minut drogi, więc miałam jeszcze sporo czasu. Zeszłam w pidżamie do kuchni i zrobiłam sobie kanapki z żółtym serem, pomidorem i cebulą. Mama zawsze gadała, że jak się je rano cebulę, to potem czuć z buzi. Ale ja przecież jeszcze myję potem zęby. Mama już wstała. Słyszałam odgłosy w łazience. Wstawiłam talerz po kanapkach do zlewu i wstawiłam wodę na herbatę. Mama zdążyła wyjść z łazienki. Była w pełni gotowa.
-Ja już idę, bo mam na 7 do pracy - powiedziała w biegu - Więc pa słonko! - przesłała mi w powietrzu buziaka i uciekła.
 Weszłam na górę, umyłam zęby i znowu zeszłam na dół, ponieważ czajnik zaczął gwizdać.
- Już idę. Co gwiżdżesz! Kultury cię nie nauczyli? - mruczałam pod nosem. Strasznie lubiłam gadać do przedmiotów martwych. Mam tak od małego. Zalałam herbatę, osłodziłam i poszłam na górę (znowu) się ubrać. Wybrałam ten zestaw (bez czapki), bo było dosyć chłodno jak na czerwiec.
 Nala szwendała się po domu. Pogłaskałam ją i udałam się do kuchni. Wypiłam herbatę, wzięłam torbę i wyszłam z domu. Rozkoszowałam się powietrzem. Założyłam słuchawki na uszy i puściłam z telefonu piosenkę "Summer Paradise".

My heart is sinkin' / Moje serce tonie

As I’m liftin' / Gdy ja się podnoszę
Up above the clouds away from you / Ponad chmury, z dala od ciebie
And I can’t believe I’m leaving / I nie mogę uwierzyć że odchodzę
Oh I don’t kno-kno-know what I’m gonna do / I nie wi-wi-wiem, co zrobię
But someday / Ale pewnego dnia
I will find my way back / Znajdę drogę z powrotem
To where your name / Do miejsca gdzie twoje imię
Is written in the sand (Stay in my brain) / Jest zapisane na piasku (zostań w mojej głowie)


 Doszłam do szkoły gdy była godzina 7.40. Już z daleka widziałam Paulę. Gdy mnie zobaczyła od razu do mnie podbiegła i się przywitała.
 - Hej. Pamiętasz? Miałyśmy pogadać Jennifer o koncercie - powiedziała rozpromieniona.
 - O faktycznie - uśmiechnęłam się - Właśnie ją widzę. Chodź. - Pociągnęłam przyjaciółkę za rękę i obydwie podeszłyśmy do brunetki.
 - Cześć - przywitała się Paula - Ja jestem Paula, a to jest Sassy - wskazała na mnie ręką. Uśmiechnęłam się. Dziewczyna patrzyła na nas dziwnie. - A ty jesteś Jennifer, prawda?
- Czego? - warknęła.
- No bo wiesz - trajkotała dalej moja przyjaciółka nie zrażając się zachowaniem dziewczyny. - Mamy jeden wolny bilet na koncert One Direction i wiesz...
-Daruj sobie. Jeśli chcesz mnie wyśmiewać, tylko dlatego, że jestem ich fanką, to lepiej skończ, zanim w ogóle zaczęłaś. - Powiedziała lekko wkurzona dziewczyna.
-Ale to nie tak - uśmiechnęłam się - My się z ciebie nie wyśmiewamy. My też jesteśmy ich fankami i akurat mamy 3 bilety na ich koncert i nie mamy pomysłu na to, kogo by tu zaprosić, więc pomyślałyśmy o tobie. - Spojrzałam na nią przyjaźnie.
-Serio? No bo wiesz... Ja myślałam, że ty...
-Nie, no co ty! My takie nie jesteśmy. To jak? Pójdziesz z nami na ten koncert? - spytałam
-Czy ktoś tu mówi o koncercie One Direction - powiedziała jakaś ruda i piegowata, ale ładna dziewczyna. Uśmiechała się. - No bo ja jestem ich wielką fanką i też wybieram się na koncert, ale niestety nie ma mnie kto zwieść.
-Taak, wybieramy się. A ty tu jesteś nowa, prawda? Nie widziałam cię wcześniej w naszej szkole. -  zapytała Paula.
- Tak. Jestem Maggie. Maggie Darkness. - uśmiechnęła się rudowłosa. - Przeprowadziłam się w sobotę z Irlandii. Totalna maskra z tym lataniem samolotem. To jest na maxa przereklamowane. Myślałam, że tam zwymiotuję - trajkotała Maggie. Wesoła dziewczyna, nie ma co.
-Chodźmy już na lekcję, bo się spóźnimy. - wtrąciłam. I w tym samym momencie zadzwonił dzwonek. Okazało się, ze Maggie chodzi do klasy ze mną, Paulą i Jennifer. Bardzo się polubiłyśmy przez ten dzień i coś czuję, że się zaprzyjaźnimy. Po skończonych lekcjach Paula zaproponowała, żebyśmy wpadły do niej o 16. Zgodziłyśmy się i każda poszła w swoją stronę. A raczej każda chciała iść w swoją stronę, ale okazało się, że mieszkamy bardzo blisko siebie. Jennifer na tej samej ulicy co my, a Maggie ulicę dalej. Wracałyśmy do domu śmiejąc się i wygłupiając. W końcu rozeszłyśmy się do domów. Była godzina 14. Postanowiłam, że odrobię lekcje, zanim pójdę do Pauli.

                                  ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Hej :) Wiem, że dzisiaj jeszcze mówiłam, że rozdział pojawi się jutro, bo nie miałam napisanego ani słowa z 3 rozdziału, a tu nagle BACH! I jest wena! No i oczywiście co za tym idzie, jest nowy rozdział :D Liczę na szczerą opinię.


Bardzo proszę o udział w ankiecie (to ważne)


Postać Mika i Maxa została dodana do zakładki "Bohaterowie", więc proszę zajrzeć ;D


Pozdrawiam, Wasza Nala <3

CZYTASZ = KOMENTUJESZ




6 komentarzy:

  1. Super. Czekam na next:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super :) Ty też w szkole narzekałaś na brak weny :P Bardzo zainteresowała mnie postać Jennifer :] I tak jak bym była utożsamiona z Sasyy! Też nigdy nie wyrosnę z oglądania Disney Channel xD A zwłaszcza Fineasza i Ferba(moja spolszczona nazwa xD) A więc życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha, "bardzo zainteresowała mnie postać Jennifer" xD No wiesz, według ciebie ona jest wspaniała, bo... to TY! Deklu <3

      Usuń
  3. Siemanko!!!! Wreszcie coś ciekawego się tu dzieje. Coś mnie zdziwiło bo mi nic nie powiedziałaś o nowym rozdziale.... O.o
    Zapraszam do siebie: can-you-be-with-me.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialny blog :) Czuję że będę tu wpadać często.Zapraszam do mnie (nowy rozdział) http://lastfirstkissxx.blogspot.com/ <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem ciekawa co stanie się na koncercie, czy Harry ją rozpozna czy może nie? Jej, mam nadzieję,że szybko dodasz nową część i poinformujesz mnie <3 http://let-me-kiss-you.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń