poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Rozdział 10


*Sassy*
-Musimy porozmawiać.
-Ale o czym? – zapytałam zdziwiona.
-Ciężko mi o tym mówić, ale posłuchaj – powiedział Harry siadając obok mnie. Od tej bliskości dostałam gęsiej skórki, a w moim mózgu zagnieździł się szalony pomysł. Natychmiast go odrzuciłam, no bo przecież chyba go nie pocałuję! – Wiem co wczoraj się stało.
 Spojrzałam na niego zdezorientowana. O co mu chodziło? Co wiedział? Wczoraj uświadomiłam sobie, że zakochałam się w nim. Ale skąd on mógł to wiedzieć?
 Hazza spojrzała na moją minę i ciężko westchnął.
-Ty. Louis. Sypialnia. – powiedział. Aaaa, o to mu chodziło. Odetchnęłam z ulgą. Zaraz, zaraz! On wiedział, że całowałam się z Lou! Nie… Niee!
-Co? Skąd.. Jak… Ty.. – jąkałam się – Skąd wiesz?
-Teraz to mało istotne – stwierdził marszcząc nos i spoglądając na mnie w zadumie. – A teraz posłuchaj mnie uważnie. – westchnięcie z mojej strony i jego zdenerwowana mina – Nie rób niczego głupiego. Louis to… No, on nie jest odpowiedni dla ciebie. Ja wiem jak on traktuje dziewczyny i uwierz mi nie chciałbym, żeby ciebie też to spotkało.
-A niby co spotkało? – spytałam zainteresowana. Przecież Lou uchodził za tego grzecznego. To Harry traktował dziewczyny jak szmaty.
-On może wydaje się taki miły i w ogóle. Ale jest pewna grupka dziewczyn, o której istnieniu media nie mają zielonego pojęcia. To wszystko są przelotne dziewczyny Lou. Poznawał je na koncertach, chodził na randki. Obiecywał wielką miłość. Potem przeleciał dziewczynę i następnego dnia z nią zrywał. A one pod wpływem jego uroku nie wspominały mediom o mini romansie. Tych dziewczyn jest duża grupa. Nie chcesz wiedzieć ile… - westchnął Styles. Byłam w szoku. Że niby Lou? To do niego nie podobne, nie wierzyłam w to. Chociaż z drugiej strony on może mieć każdą, jak chce się zabawić to co mu stoi na przeszkodzie? A ja go kochałam… Właściwie nadal kocham. I mimo, że teraz wiem co robi, to nadal darzę go tym uczuciem. Nie potrafię go nie kochać. Nie umiem…
-Dzięki, że mi o tym powiedziałaś. Naprawdę. A teraz możesz już wyjść – wskazałam ręką drzwi. Chciałam pobyć przez chwilę sama, wszystko w ciszy przemyśleć.
-Jest jeszcze coś – Harry spuścił głowę – Sassy… Bo ja..
-Wysłów się do cholery! – zdenerwowałam się i krzyknęłam. Ujrzałam spłoszony wzrok Stylesa – Sorki, nie chciałam. Tak mi się niechcący wymsknęło – Hazza uśmiechnął się blado słysząc moje słowa. – To co takiego chciałeś mi powiedzieć? – spytałam unosząc do góry jedną brew.
 Nagle poczułam jak chłopak przybliża swoje usta do moich. Delikatnie złapał moją twarz w swoje dłonie i zaczął składać na moich ustach pocałunki. Cicho jęknęłam gdy poczułam, że lekko przygryzł moją wargę. Powoli zacząłem oddawać każdy pocałunek, a on przyciągnął mnie do siebie tak, że siedziałam teraz na jego kolanach. Uśmiechnęłam się nie przerywając pocałunków. To było to czego pragnęłam. Czekałam na to. Teraz było inaczej niż z Lou, Harry był bardziej delikatny.
  Nagle poczułam jak chłopak rozwiera mi wargi i już po chwili nasze języki walczyły ze sobą. Byłam w niebie. Oderwaliśmy się od siebie i spojrzałam na niego z uśmiechem, który odwzajemnił.
-Ja ciebie też – szepnęłam z uśmiechem i wtuliłam się w jego tors.

*Livia*
Paula. Siedziała sama w salonie oglądając brazylijskie telenowele. Gdy zobaczyła moją zapłakaną twarz od razu zerwała się z miejsca i przytuliła mnie. Nic nie mówiła, pozwoliła mi się wypłakać. Łkałam przez 5 pełnych minut. W między czasie zdążyłam walnąć się na kanapę, a Paula siedziała obok na podłodze i tylko patrzyła na mnie swymi paczadłami koloru szarego.
-To jak? Powiesz mi o co chodzi? – zapytała mnie gdy już się uspokoiłam.
-No więc – westchnęłam – zakochałam się w Zaynie, ale Jenn także. Wczoraj jej powiedziałam, że to ona powinna z nim być, ale potem uświadomiłam sobie, że to wcale nie prawda. Ja go kocham rozumiesz? Ale teraz już za późno, bo ona już się z nim całowała… - nie płakałam. Nie starczyło łez.
 -Oj kochanie… Zobaczysz, wszystko będzie dobrze! – ponownie mnie przytuliła. Tego teraz trzeba mi było. Ciepła i bliskości drugiego człowieka.

*Louis*

 -Prawda czy wyzwanie? – zapytał Niall. Siedzieliśmy u niego w pokoju i graliśmy w butelkę. Ja, Zayn, Maggie, Liam i Niall. Reszta nie wiem gdzie była.
-Prawda – odpowiedziałem.
-Jak ma na imię wybranka twego serca, milordzie? – Niall przybrał oficjalną minę.
-Ależ wie pan, milady… - zacząłem, ale nie dane mi było dokończyć, ponieważ Irlandczyk rzucił się na mnie.
-Ja ci dam milady! – krzyczał okładając mnie poduszką.
-A jaśnie panie pasuje? – zapytałem śmiejąc się, podczas gdy niespodziewanie dostałem z poduszki w głowę.
-Tak już lepiej – stwierdził Niall stojąc nade mną z uniesioną wysoko poduszką. Opuścił przedmiot i wrócił na miejsce. – To proszę imię mi tu podać natychmiast – znowu przybrał oficjalną minę.
-Wybranką mego serca jest Celine – mówiłem wierszem – albowiem jest soczyście soczysta, słodka i wywołuje u mnie gęsią skórkę. Gdy ją widzę mam ochotę ją schrupać, a gdy jej dotykam zapominam o całym świecie – skończyłem monolog. Wszyscy patrzyli na mnie dziwnie.
-O czym nie wiemy? Jaka Celine? – zapytał zdezorientowany Zayn.
-Jak to ty nie wiesz o Celine? To jest niewybaczalne! – udawałem, że płaczę.
-Jaka Celine kurde? – tym razem odezwał się Liam.
-No Celine. Wybranka mego serca. Chyba mówię wyraźnie – zdenerwowałem się. Co za cielebuny. Nie wiedzą o Celine!
-Nadal nie wiem o kim mówisz! – powiedział Niall. Zanurzyłem rękę w kieszeni bluzy. Machałem palcami usiłując wyciągnąć szukaną rzecz. Po jakimś czasie natrafiłem na odpowiedni przedmiot. Złapałem go i z triumfalnym okrzykiem na ustach uniosłem go nad głowę.
-Celine! Poznaj moich przyjaciół – mówiłem do marchewki. – Ten z oczami jak u żyrafy to Zayn, a ten z miną jakby chciał do łazienki to Liam. Niall to ten który wyglądem przypomina pawiana, a Maggie to… Ymmm.. Patafian! – oznajmiłem marchewce z poważną miną. Po chwili ciszy jaką reszta zgromadzenia powitała moją wypowiedź nastąpił chóralny wybuch nieopanowanego śmiechu. Usiłowałem zachować poważną minę, ale niestety nieudało mi się i już po chwili wszyscy tarzaliśmy się ze śmiechu po podłodze. Musiałem coś wymyślić, no bo przecież im nie powiem, że jak to określił Niall, ‘wybranką mojego serca’ jest Sassy… Nie ma takiej opcji. Niby wczoraj jej powiedziałem, że to za wcześnie, ale zrobiłem to tylko dlatego, że jej mina była troszkę zdezorientowana i z ulgą przyjęła moją wypowiedź. Nie chciałem niczego na siłę, widziałem po niej, że ona na razie nie chce się z nikim wiązać. Poczekam na nią, jest tego warta. Wiedziałem, że ona jest inna. Nie chciałem jej wykorzystać tak jak niektórych dziewczyn, one były tylko dlatego, że… No właśnie, dlaczego? Sam nie wiem. Chyba tylko dla rozrywki, dla zabawy. Od dzisiaj postanawiam z tym skończyć. Koniec z przelotnymi romansami, koniec! Czas się wziąć w garść i wyznać miłość ukochanej. Ale jeszcze nie teraz, poczekam chwilę. Na odpowiedni moment.

*Sassy*

-To można uznać, że jesteśmy razem? – zapytał Harry. Leżeliśmy razem na łóżku, opierałam głowę o jego tors,  a on bawił się moimi włosami.
-Raczej tak – uśmiechnęłam się do niego promiennie – Ale na razie nie mówmy tego reszcie, niech się sami domyślą.
-Dobra… Myślisz, że do wieczora będą wiedzieli? – spytał.
-No nie wiem, to takie kapiszony,  że nie skumają – zaśmiałam się, to samo zrobił Hazza.
-Idziemy do nich? – zaproponował.
-Ok… To chodź – złapałam go za rękę i pociągnęłam za sobą. Usłyszeliśmy głośne śmiechy dochodzące z pokoju Nialla, toteż tam się udaliśmy.

__________________________________
No heeej! Tak jak obiecałam rozdział jest dzisiaj <3 Sorki, że taki krótki rozdział, ale następne będą dłuższe : ) Mam napisane parę rozdziałów w przód więc nie będzie problemu z dodawaniem ich. Zauważyliście, że poprawiła mi się jakość pisania? Jakoś takie ciekawsze mi się wydaje… Ale opinię pozostawiam Wam. 

Zasmuciła mnie troszkę mała liczba komentarzy pod poprzednim postem : ( Myślałam, że więcej osób czyta moje opowiadanie. No ale bez względu na to wróciłam!

Zaskoczeni zachowaniem Lou? Spodziewaliście się, że będzie taki… No taki… No taki! xD

Akcja z Celine (Od imienia Marceliny. Nie wiem czemu, tak jakoś mnie natchnęło na Marcelinkę naszą kochaną, która nawet nie ma pojęcia, że piszę bloga. I tak by ją to nie zainteresowało xD) natchnęła mnie do dalszego pisania. Jakoś tak sobie siedzę i nagle BUM! I w 10 minut opisana cała gra w butelkę :D


Następny rozdział w czwartek! <3 Kocham Was!

6 komentarzy:

  1. Nareszcie! Ja na tyłku nie mogłam usiedzieć! Jak tak można? Myślałam, że wybuchnę! Ale dobrze, ze Sassy i Hazzuś są ze sobą <3 To taka słiiiit parka :D Oj Marcelinka by się śmiała xD Albo by była zła. Zuuuaaaaaa xD Odwala mi ale to nie powstrzyma mnie od dodania tego oto komentarza :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudny rozdział. !! Na prawdę super ! :))
    Nie mogę się doczekac następnego :)

    „Widziała dużo drzew, wysokich drzew. Była w lesie. Lubiła samotność, lecz ten rodzaj samotności się jej nie podobał. Bała się, wiedziała, że zaraz przyjdzie ten mężczyzna i znów będzie ją dotykał, całował, a ona nie będzie mogła z tym nic zrobić… ”
    Zapraszam na 15 rozdział :))
    http://one-direction-story-by-my.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny;* tylko szkoda mi Louisa no bo on naprawdę kocha Sassy a ona jest z Harrym. Styles trochę to wykorzystał ( tak mi się zdaje ). No ale to moje przemyślenia, mam nadzieję że wkrótce pojawi się nastepny ;D

    Natalia ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. ŚWietny :** Next szybko !!!!

    Zapraszam do mnie .. ;) http://stylesowaalex.blogspot.com/?m=0

    OdpowiedzUsuń
  5. boże kocham, kocham, kocham !
    Cudowny rozdzial.
    Jak będzie następny powiadom

    ZAPRASZAM NA NOWY ROZDZIAŁ ;)

    http://love-is-the-most-important.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  6. http://one-direction-1d-i.blogspot.com/ Zapraszam na mojego bloga

    OdpowiedzUsuń